To nie były negocjacje, a represje - mówi o spotkaniach z Jackiem Kuroniem były esbek Jan Lesiak. Nie chodziło ani o represje, ani o donosy – zaprzecza dr Antoni Dudek z IPN-u. Wg „Życia Warszawy” Kuroń w latach 1985-89 prowadził z bezpieką rozmowy mające charakter negocjacji politycznych.

Gazeta powołuje się na historyków IPN, którzy natrafili na dokumenty z akt sprawy operacyjnego rozpoznania o kryptonimie Watra, która dotyczyła Jacka Kuronia. Większość rozmów z Kuroniem prowadził Jan Lesiak - ten sam, który później nadzorował tzw. inwigilację prawicy.

Gdy bezpieka dowiadywała się o jakiś ważnych politycznych planach Jacka Kuronia np. zebraniach czy spotkaniach opozycjonistów profilaktycznie zatrzymywała go na kilka godzin i podczas takiego przymusowego pobytu funkcjonariusze SB prowadzili z Kuroniem rozmowy – tłumaczy w rozmowie z RMF FM Lesiak. Ale traktowano je wyłącznie w kategorii ciekawostek – dodaje. Wiedza, która była uzyskiwana z tej rozmowy, była powszechnie znana. To był też pewien element indoktrynacji – i z jednej strony, i z drugiej strony. My stawialiśmy, że ustąpić nie możemy; że jest zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego, zła sytuacja gospodarcza. Była to forma represji, a nie negocjacji - podkreśla były esbek.Po takich właśnie spotkaniach powstawały ujawnione teraz notatki.

To nie były represje, ani donosi – mówi dr Antoni Dudek, historyk z IPN-u, który badał ten okres i opisał go dwa lata temu w książce „Reglamentowana rewolucja”. Te ujawnione dodatkowe notatki potwierdzają jedynie, że Jacek Kuroń prowadził świadome rozmowy polityczne – podkreśla. Od połowy lat 80. umiarkowana część opozycji, do której należał Jacek Kuroń, szukała możliwości kontaktu z władzami, ale że władze nie chciały na poziomie oficjalnie politycznym podejmować żadnych rozmów, pozostawały jedynie rozmowy z tajną policją i takie Kuroń prowadził.

Nie ma w tym niczego agenturalnego - zaznacza. Funkcjonariusze wysłuchiwali tego, co ma do powiedzenia, jakie ma poglądy, po czym mówili: „do widzenia panu”. Taka sytuacja trwała 3 lata, zmieniła się dopiero w drugiej połowie 1988 roku - wyjaśnia. To właśnie m.in. w oparciu o te rozmowy władza zaczęła przygotowania do Okrągłego Stołu.

Dla mnie to nie jest żadna nowość - tak mówi RMF FM senator Zbigniew Romaszewski. Przez cały czas były prowadzone negocjacje, jakieś tam, jakiś tam kontakt był utrzymywany. Aby doszło do Okrągłego Stołu, to musiało być. To nie było tak, że ni stąd ni zowąd nagle się wszyscy spotkali, a i mebel był zrobiony - zaznacza.

Te fakty rzucają nowe światło na przygotowania do Okrągłego Stołu - mówi historyk Wojciech Roszkowski. Największe wątpliwości budzi w nim tzw. kanał kontaktowy. Kuroń, wg owych dokumentów, prowadził polityczne rozmowy nie z władzami PRL, nie z Wojciechem Jaruzelskim, ale z SB. To troszeczkę zdejmuje ten nimb niewinności przywódców tej opozycji konstruktywnej. Z dokumentów wynika, że to SB zajmowała się tworzeniem list uczestników Okrągłego Stołu – dodaje.

Z Wojciechem Roszkowskim nie zgadza się Henryk Głębocki, historyk z krakowskiego IPN-u. Jego zdaniem to SB i generał Kiszczak odgrywali znacznie większą rolę niż niektórzy działacze PZPR i można było uznać, że to bezpieka była głównym rozgrywającym. Posłuchaj: