"Idziemy w stronę katastrofy. To bardzo niebezpieczny eksperyment" - tak menadżerowie prywatnych placówek służby zdrowia oceniają projekt ustawy o sieci szpitali. Zakłada on ryczałt na leczenie, ale tylko dla publicznych placówek.

Dyrektorzy najbardziej boją się niepewności - ile pieniędzy zostanie do podziału dla prywatnych szpitali, gdy w nowym systemie fundusz rozdzieli środki najpierw dla publicznych placówek. Dziś wszyscy startują w konkursach - jest konkurencja. Teraz minister chce, by publiczni dostawali stałe pieniądze, a prywatni bili się o resztki  - mówi Andrzej Sokołowski, prezes Stowarzyszenia Prywatnych Szpitali.

One będą musiały o tę resztkę pieniędzy jak o pojedynczą kość na talerzu walczyć między sobą, żeby się utrzymać - dodaje.

Co więcej, nie wiadomo, jakie będą kryteria podziału środków oraz ile szpitali straci kontrakty. Nie wiem, czy mam planować zwolnienia ludzi czy inwestycje  - mówi Jerzy Karwowski, prezes szpitala w Konstancinie.

Ja wstrzymałem inwestycję bardzo potrzebną - rehabilitację kardiologiczną, bo nie wiem, co robić - tłumaczy.

Szpital w Konstancinie przyjmuje 3 tys. pacjentów. Będą musieli szukać pomocy gdzie indziej, bo minister zdrowia prywatny sektor uznaje za zło - mówią menadżerowie.

(abs)