Andrzej Stanisławek nie jest już wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Senator podał się do dymisji po jego wypowiedzi dla "Kuriera Lubelskiego" w której stwierdził, że "może uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą".

Tym samym potwierdziły się nieoficjalne informacje dziennikarzy RMF FM, które mówiły o tym, że miał on szansę sam zrezygnować. Gdyby się na to nie zdecydował, to o odwołaniu miał zadecydować premier Mateusz Morawiecki.

Jak wcześniej pisał na Twitterze rzecznik rządu Piotr Mueller "rząd zdecydowanie odcina się od wypowiedzi wiceministra Andrzeja Stanisławka. Jest ona rażąco sprzeczna z działaniami rządu. W związku z tym faktem zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencje".

Sam Stanisławek skomentował swoją dymisję na Twitterze. "Przepraszam tych, którzy poczuli się dotknięci publikacją prasową, której nie autoryzowałem i z której treścią nie utożsamiam się. W poczuciu odpowiedzialności za dobro obozu Zjednoczonej Prawicy złożyłem dymisję z funkcji wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego" - czytamy.

Sprawa jest bulwersująca, bo z powodu reformy edukacji mamy teraz kumulację roczników. O miejsca w liceach walczy ponad 700 tysięcy osób. O połowę więcej niż rok temu. W efekcie co najmniej kilkanaście tysięcy uczniów nie dostało się do żadnego liceum. Wypowiedź Andrzeja Stanisławka tylko podniosła frustrację uczniów i rodziców.

Stanisławek jest wiceministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego od 29 kwietnia 2019 roku. Jest członkiem zarządu partii Porozumienie wicepremiera Jarosława Gowina.

Opracowanie: