Duża lawina zeszła przed południem w Białym Jarze w Karkonoszach. Teren przeszukiwało ponad 70 ludzi: byli to członkowie Grupy Karkonoskiej GOPR wspierani przez ratowników z Czech. Na szczęście – jak się okazało – nikt nie został przysypany. Po zakończeniu akcji goprowcy ruszyli na czeską stronę, gdzie przed 15:00 również zeszła lawina.

Jak przekazał zastępca naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR Grzegorz Tarczewski, informację o zejściu w Białym Jarze lawiny służby otrzymały po godzinie 11:00.

"Przeszukujemy obszar zejścia. Ta lawina była sporej wielkości, z dużą ilością śniegu. Rzuciliśmy tam wszystkie środki. Pomagają nam koledzy z czeskiej Horskiej Służby. Na miejscu pracuje ponad 70 osób i psy" - relacjonował Tarczewski.

Na facebookowym profilu Karkonoskiego Parku Narodowego podano również, że "z Czech przyleciały dwa śmigłowce ratownicze".

Ratownicy rozpoczęli akcję poszukiwawczą, choć szlaki w tym rejonie - właśnie ze względu na zagrożenie lawinowe - były zamknięte.

Ostatecznie potwierdzono, że nikt nie został przez lawinę przysypany.


Po czeskiej stronie również zeszła lawina. Polscy ratownicy ruszyli na pomoc

Po zakończeniu działań w Białym Jarze ratownicy ruszyli na czeską stronę, gdzie kilkanaście minut przed 15:00 również zeszła lawina.

Stało się to w rejonie szczytu Czeskie Kamienie, oddalonym o mniej więcej 6 km od miejscowości Szpindlerowy Młyn.

Spod śniegu ratownicy wydobyli kobietę: w stanie krytycznym zabrana została śmigłowcem do szpitala.

Na lawinisku odnaleziono także dwóch mężczyzn, którzy nie odnieśli fizycznych obrażeń, byli natomiast w stanie szoku. Oni również zostali przetransportowani do szpitala śmigłowcem.

W Karkonoszach obowiązuje obecnie drugi z pięciu, czyli umiarkowany, stopień zagrożenia lawinowego.

Na górskich zboczach leży od 60 do 110 cm śniegu, z czego około 10 cm napadało w ciągu ostatnich 24 godzin.