Od października wrocławska straż miejska przeprowadziła ponad 800 kontroli pieców. Są one wykonywane z ziemi i z powietrza - za pomocą dronów. "Niestety, zdarza się, że spalane są odpady" - mówi Waldemar Forysiak, zastępca komendanta Straży Miejskiej we Wrocławiu.

Najczęściej to jest lakierowane drewno. Mamy jakieś stare meble. Wydaje nam się, że one są drewniane, rąbiemy i wtedy spalamy, tego robić nie wolno. Spalamy także odpady, czyli to co pozostało nam z zakupów, czyli jakieś opakowania z zawartością folii aluminiowej, plastikowe butelki i wszelkiego innego rodzaju śmieci. Od tego my jesteśmy, żeby sprawdzać. Wcześniej dostajemy zgłoszenie. To się zmieniło we Wrocławiu od co najmniej kilku lat, że już nie boimy się, nie wstydzimy się informować straży miejskiej, że nasi sąsiedzi, którzy mieszkają tuż obok albo nad nami palą śmieci. Stąd ten dym i trujemy siebie nawzajem - zauważa Forysiak. 

Za spalanie odpadów grozi mandat w wysokości do 500 złotych. We Wrocławiu w tym sezonie grzewczym wystawiono na razie 10, ale od początku roku było ich prawie 140 na kwotę przeszło 40 tysięcy złotych. 11 spraw zostało skierowanych do sądu.

Możemy skierować sprawę o ukaranie do sądu. Wtedy ta grzywna może wynieść nawet 5 tysięcy złotych. Kilka takich spraw z tego co wiem, zakończyło się grzywnami powyżej 1000 zł, także to nie są żarty. Dodatkowo podczas kontroli sprawdzamy kategorię pieca. Przypominam, że we Wrocławiu obowiązuje uchwała antysmogowa. Ona oprócz zakazu spalania takiego najgorszego paliwa, czyli miałów węglowych, flotów i wilgotnego drewna, nakazuje także obowiązkową wymianę pieców poniżej kategorii 3 oraz bezklasowców. Co trzeba zrobić nie później niż do 1 lipca 2024 roku - dodaje zastępca komendanta wrocławskiej straży miejskiej Waldemar Forysiak. 

Miasto prowadzi kampanię Zmień piec. Ten rok jest ostatnim, kiedy można skorzystać z najwyższej dopłaty do wymiany pieca. Od stycznia kwota dotacji zmniejszy się o 3 tysiące złotych.


 

Opracowanie: