Wstępna ekspertyza toksykologiczna w sprawie śmierci Sławomira Kościuka jest niejednoznaczna – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Na jej podstawie nie sposób definitywnie stwierdzić, czy porywacz i zabójca Krzysztofa Olewnika w chwili śmierci był pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Ustalenie tego jest kluczową sprawą.

Śledczy wystąpili o dodatkową opinię toksykologiczną. Z informacji dziennika wynika, że chodzi przede wszystkim o jednoznaczną odpowiedź, czy w organizmie Kościuka w momencie śmierci był obecny alkohol lub środki odurzające i w jakich ilościach. Pod ich wpływem - co potwierdziły badania - był szef gangu porywaczy Wojciech F., który w czerwcu zeszłego roku również targnął się na życie w celi olsztyńskiego aresztu.

Sławomir Kościuk, który został skazany na dożywocie za porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika, powiesił się 4 kwietnia w celi więzienia w Płocku. Wszystko wskazuje, że było to samobójstwo.

Gdyby się okazało, że nie tylko Wojciech F., ale i Kościuk - jego prawa ręka - w chwili śmierci był pod wpływem alkoholu czy narkotyków, to stawia oba zgony w nowym świetle - zauważa jeden ze śledczych badających sprawę Olewnika.

Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 r. Wkrótce sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. okup - 300 tys. euro - przekazano porywaczom. Mimo to Olewnik został zamordowany. Dwóch schwytanych i osądzonych przestępców powiesiło się w celi w tajemniczych okolicznościach. Trzeci z morderców odsiaduje wyrok, po śmierci kolegów jest stale pilnowany przez strażników.