​Tadeusz Staszczyk jest byłym pacjentem Tomasza Grodzkiego. 90-latek twierdzi, że proponowano mu 5 tys. zł za oskarżenie obecnego marszałka Senatu, o to, że kiedy Staszczyk poważnie zachorował, Grodzki zażądał od niego łapówki. TVP Info poinformowało, że Staszczyk jest byłym funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa - co ma podważyć wiarygodność jego zeznań.

Staszczyk twierdzi, że 30 grudnia 2019 r. zgłosił się do niego człowiek, który powiedział, że zapłaci mu 5 tysięcy złotych, jeśli 90-latek napisze oświadczenie, w którym oskarży urzędującego marszałka. W oświadczeniu miałaby pojawić się i informacja, że Grodzki żądał od niego łapówki, w zamian za przyjęcie do szpitala. Staszczyk się na to nie zgodził i o sytuacji poinformował marszałka Grodzkiego.

W rozmowie z Onetem do sprawy odniosła się córka Tadeusza Staszczyka.

Mój tata pochodzi z Warszawy i jako młody chłopiec brał udział w Powstaniu Warszawskim. On i jego brat byli w Szarych Szeregach i o Staszczykach można dzisiaj przeczytać nawet w muzeum. Po wojnie nie mieli do czego wracać bo ich dom został zrujnowany. Mój dziadek - a jego ojciec - wyjechał do Szczecina i zakładał tam fabrykę Junaka. Wtedy też ściągnął tam mojego tatę - opowiada córka.

Córka Staszczyka opowiada dalej, że jej tata po wojnie został przymusowo wcielony do wojska. Następnie zatrudnił się Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie.

To był wtedy jeden z niewielu zakładów pracy. Najpierw był tam na stanowisku referenta, potem szkolił ludzi z obsługi broni, ale w końcu sam się zwolnił po niecałych czterech latach pracy. Następnie zatrudnił się w stoczni w Szczecinie i tam już pracował aż do emerytury - tłumaczy.

Jestem dumna z mojego taty, że stawił temu czoła. Dla niego takie 5 tysięcy złotych to jest bardzo duża kwota, prawie dwie jego emerytury. Nie przyjął ich, a teraz chcą tatę zniszczyć. To jest dla mnie obrzydliwe. Tata na nikogo nie donosił i nic złego nie zrobił. Opluli go w TVP, a on nie ma się czego wstydzić - mówi córka Tadeusza Staszczyka w rozmowie z Onetem.

Natomiast prof. Grodzkiemu jestem do dziś bardzo wdzięczna. Gdy tata był w ciężkim stanie i potrzebował operacji, to przyjął nas bez kolejki, bez zapisów, praktycznie z ulicy. Gdyby nie on, to mój tata już by nie żył - dodaje.


Grodzki zwrócił się do o pomoc do ABW

Grodzki zaprzeczył, jakoby przyjmował jako lekarz jakiekolwiek pieniądze od pacjentów w zamian za operacje oraz inne czynności medyczne. Marszałek Senatu przedstawił również nagranie dźwiękowe, na którym jego były pacjent ze szpitala w Zdunowie, Tadeusz Staszczyk, mówi o próbie przekupienia go w zamian za oczernianie Grodzkiego.

W tej chwili jest jasne, że jest to atak na Senat RP i na instytucję marszałka Senatu, dlatego wzywam ABW do pomocy w wyjaśnieniu, kto za tym stoi i jakie są motywy tego działania, bo ta akcja "Senatgate" wydaje się być elementem większego planu, nie wiem czyjego, pod roboczym kryptonimem "odzyskać Senat" i to metodami, które nie mają z demokracją nic wspólnego - mówił marszałek Senatu.

Pełnomocnik Grodzkiego mec. Jacek Dubois poinformował natomiast, że zostały złożone zawiadomienia do prokuratury dotyczące zniesławienia marszałka Senatu przez dziennikarzy, zawiadomienia wobec osób, które stosowały groźby w stosunku do Grodzkiego, zawiadomienie dotyczące złamania tajemnicy lekarskiej oraz zawiadomienie dotyczące przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości w sprawie nakłaniania do składania fałszywych zeznań.