Rząd nie chce powiedzieć, czy i kiedy pojedzie na Śląsk negocjować z górnikami. Na dziś w Warszawie były zaplanowane rozmowy między rządem, a związkami w sprawie zamknięcia czterech kopalń. Górnicy się nie pojawili i zapraszają do siebie.

Ministrowie unikają odpowiedzi, czy pojadą na południe. Jesteśmy gotowi do rozmów, nie wykluczam żadnej opcji - powiedział Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu ds. reformy węglowej. I zaraz po tym uciekł do samochodu i odjechał. Czasu na takie przeciąganie liny między rządem, który nie chce zadeklarować wyjazdu na Śląsk, a górnikami, którzy nie chcą jechać do Warszawy, jest niewiele.

Górnicy protestują

Zdeterminowani górnicy nie przerywają podziemnego protestu przeciwko rządowemu programowi restrukturyzacji górnictwa. W czterech kopalniach przeznaczonych do likwidacji na dole po swoich zmianach zostało ponad 1300 górników. Związkowcy na poniedziałek zapowiedzieli strajk. Na czym ma polegać? To pozostaje tajemnicą. Nie możemy państwu mówić: co, gdzie, kiedy. Na pewno będą akcje wspierające te załogi, które protestują - usłyszała nasza reporterka.

Prezes Kompanii Węglowej nie pozostawił jednak złudzeń. Krzysztof Sędzikowski nawiązał do obowiązującej w górnictwie zasady, że "to, co słabe, obrywa się, a to co silne - podpiera". Trzeba to zrozumieć, bo sytuacja grozi upadłością całej firmy - przestrzegał. I podkreślał, że rozumie emocje zainteresowanych związane z sytuacją spółki. Liczę na rozsądek liderów związkowych, by nie podgrzewali sytuacji - dodał. Kompania Węglowa tylko w zeszłym roku przyniosła 2,5 miliarda złotych straty. Bez porozumienia i uzgodnionego planu naprawczego za miesiąc zbankrutuje.

Rząd przyjął program naprawczy dla Kompanii Węglowej. Czytamy w nim, że możliwości dofinansowania spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację czterech kopalń Kompanii Węglowej, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla 5,2 tys. zwalnianych.