Chorzy na hemofilię alarmują – od ponad miesiąca nie mają dostępu do czynnika krzepnięcia krwi. Tego ważnego dla nich leku brakuje w regionalnych stacjach krwiodawstwa, ponieważ do tej pory nie rozstrzygnięto przetargu na jego dostawę.

Urzędnicy jak zwykle nie mają sobie nic do zarzucenia. Natomiast firmy, które biorą udział w przetargu, mogą zaskarżać jego wyniki. Jest jednak o co walczyć: 3-letni kontrakt na dostawę czynnika krzepliwości krwi opiewa na ponad 200 milionów złotych.

Przetargu nie można było zorganizować wcześniej, bo ważniejsze od zdrowego rozsądku są bezduszne procedury. Możliwość rozpoczęcia przetargu jest zdeterminowana wiedzą o możliwościach budżetowych. A wiedza o możliwościach budżetowych wynika z przyjęcia budżetu ministra zdrowia, a budżet ministra zdrowia zdeterminowany jest ustawą budżetową - tłumaczy Joanna Szymańska z resortu zdrowia.

Szkoda, że w tej biurokratycznej machnie ginie chory na hemofilię. Grunt, że urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia i wszystko przebiega zgodnie z literą prawa.

Po interwencji reporterki RMF FM Barbary Zielińskiej, do połowy października do regionalnych stacji krwiodawstwa mają trafić takie ilości specyfiku, które pokryją bieżące potrzeby. Potem nadal jednak trzeba będzie czekać na rozstrzygnięcie przetargu.