Jak donosi "The New York Times" są dowody na to, że amerykański oddział firmy Bayer sprzedawał w latach 80. preparat dla chorych na hemofilię, o którym wiedziano, że może prowadzić do zarażenia się wirusem HIV.

Prawdopodobnie nigdy nie poznamy prawdziwej liczby ofiar tego procederu. Dane są bardzo szczątkowe. Wiadomo np., że tylko w Hong Kongu i na Tajwanie dotyczyło to 100 osób, w których wiele już nie żyje.

Firma Cutter Biological kierowała ten preparat na rynki Azji i Ameryki Południowej sprzedając równocześnie nowszy, bezpieczniejszy produkt w Europie i Ameryce Północnej.

Na początku lat 80. okazało się, że stosowany do tej pory preparat poprawiający krzepliwość krwi, może nosić w sobie wirusa HIV. Podjęto więc działania by go wyeliminować. Nowy preparat był podgrzewany, by zabić wirusa.

Jak twierdzi teraz dziennik, dokumenty wskazują jednak, że już po rozpoczęciu produkcji nowego produktu firma sprzedawała zapasy starego m.in. do południowo-wschodniej Azji i do Argentyny.

Firma tłumaczyła się, że nie tylko sprzedawała, ale przez jakiś czas produkowała jeszcze ryzykowny produkt, aby wywiązać się z wcześniej zawartych kontraktów.

Sam Bayer w odpowiedzi na oskarżenia wydał oświadczenie, w którym czytamy, że Cutter przez cały czas postępował odpowiedzialnie, etycznie i humanitarnie. W sytuacji gdy preparat był chorym potrzebny a nie wszędzie jeszcze zaakceptowano sprzedaż jego nowej wersji.

Nie jest jasne czy firmie mogą teraz grozić pozwy osób poszkodowanych.

Foto Archiwum RMF

20:40