W Polsce oficjalnie nikt nie kontroluje cen paliw – kierowcy zdani są na siłę rynku i siebie samych. Nie ma bowiem urzędu monitorującego stawki na stacjach paliw. W ubiegłym roku jednak w dyskusję paliwową włączył się cały rząd.

- Była faktycznie ożywiona dyskusja na temat cen paliw - przyznaje Dawid Piekarz, rzecznik PKN Orlen. Dyplomatycznie unika stwierdzenia, że rząd uczynił z koncernów paliwowych wroga publicznego.

Jednak gabinetowi Marka Belki do nie pomogło. Nowy rząd natomiast natychmiast zapowiedział podwyższenie paliwowej akcyzy. Wydaje się jednak, że wyborcy wybaczyli. - Mamy taki dość frywolny stosunek do polityków w Polsce - uważa socjolog Jerzy Głuszyński. Nie przypomina on sobie sytuacji, by popularność polityków zależała od ceny litra benzyny.

Zobacz również:

A tak jest np. za Oceanem – choć tam paliwo jest dwukrotnie tańsze. Wysokie ceny na stacjach benzynowych to jeden z powodów spadku popularności prezydenta George’a Busha. Przywódca zareagował na spadające słupki i zarządził śledztwo w sprawie ewentualnych oszustw na rynku benzyny. Czas pokaże, czy przełoży się to na wzrost poparcia – zwłaszcza ze strony niezadowolonych kierowców.