Radni odrzucili pomysł prezydenta Konstantego Dombrowicza, żeby miasto poręczyło kredyt na ponad 350 mln zł. na budowę parku wodnego. Nie przekonało ich, że 60 tys. mieszkańców Bydgoszczy, chętnie korzystałoby z usług aquaparku. Według lokalnych polityków, projekt budowy to przedwyborcza obietnica.

"Inwestycja jest źle przygotowana" mówi Jacek Bukowski, radny lewicy. I wyjaśnia, że choć kredyt na aquapark ma wziąć prywatna spółka, to za jego spłatę w razie problemów, będzie odpowiadało miasto. A na to, jak dodaje, Bydgoszczy nie stać.

11 radnych, którzy poparli pomysł prezydenta, problemu nie widzi. Gdyby głosowanie odbywało się dwa miesiące po wyborach, a nie dwa miesiące przed, to by nikomu ten kredyt nie przeszkadzał - twierdzi Michał Sztybel.

Radni głosujący "za" dodają, że parku wodnego domaga się ponad 60 tys mieszkańców Bydgoszczy. Oni zasługują na to, by nie tylko móc spacerować, ale także popływać - żartuje jeden z radnych, który popiera budowę.

Jej przeciwnicy tłumaczą, że ludzie nie wiedzą wszystkiego. Pieniądze trafią do prywatnej spółki wybranej bez przetargu, a za wszystko zapłacą mieszkańcy - usłyszał reporter RMF FM.

Sześćdziesiąt jeden tysięcy ludzie nie wie o co chodzi? Nie obrażajmy mieszkańców Bydgoszczy - odpowiada prezydent miasta. I jak dodaje: "Aquapark nie jest kiełbasą wyborczą i przeforsuje go tak czy inaczej. Jeśli nie teraz, to w następnej kadencji".