Rozpoczynanie edukacji szkolnej wcześniej niż w wieku siedmiu lat nie jest dobre dla dzieci, bowiem dopiero w tym wieku większość z nich jest emocjonalnie dojrzała do rozpoczęcia nauki - uważa prof. David Whitebread z Uniwersytetu w Cambridge, specjalista w dziedzinie nauczania małych dzieci.

Prof. Whitebread prowadzi badania nad skutkami wczesnego rozpoczynania edukacji szkolnej. Jest ekspertem wspierającym akcję "Too much, to soon" (Zbyt wiele, zbyt wcześnie), prowadzoną przez ruch Save the Childhood (Ocalić dzieciństwo), który działa na rzecz podwyższenia wieku sztywnej, szkolnej edukacji w Wielkiej Brytanii.

W Wielkiej Brytanii dzieci rozpoczynają naukę w szkole w wieku pięciu lat. Większość dzieci jest jednak gotowych do rozpoczęcia szkolnej edukacji dopiero w wieku siedmiu lat. Jest wiele badań mówiących o tym - przypomniał prof. Whitebread podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Według niego, wcześniej nauka powinna odbywać się w sposób naturalny dla dzieci, czyli poprzez zabawę, gdyż do innego sposobu nauki nie są gotowe emocjonalnie.

Właśnie poprzez zabawę dzieci uczą się najważniejszych umiejętności, które będą przydatne w ich późniejszym życiu, rozwijają swoje umiejętności socjalne, w tym komunikacji z innymi. To decydujący okres dla ich dalszej drogi edukacji - zaznaczył ekspert. Nauka w szkole w wieku pięciu lat to zdecydowanie za wcześnie - dodał.

Jak mówił, gdy sam w latach 70. i 80. pracował jako nauczyciel w szkołach podstawowych, w klasach I-III dzieci uczyły się właśnie głównie poprzez zabawę, co było bardzo efektywne. Niestety, 20 lat temu rząd brytyjski zobowiązał nauczycieli do zmian, do sukcesywnego stawiania dzieciom wymagań już od najmłodszych lat - zauważył prof. Whitebread i podkreślił: Nie przyniosło do dobrych efektów, są na to dowody.

Według eksperta, wiele dzieci, które tak wcześnie zaczęły formalną edukację szkolną, nie radzi sobie ze stresem. Coraz więcej z nich ma problemy emocjonalne. W Wielkiej Brytanii mamy ponad 10 tysięcy uczniów niższych klas szkół podstawowych, którzy mają zdiagnozowaną kliniczną depresję - podał profesor.

Zwrócił też uwagę na fakt, że Wielka Brytania była kiedyś w czołówce międzynarodowego rankingu osiągnięć edukacyjnych, a obecnie jest jednym z ostatnich państw na liście. Jego zdaniem, to również efekt wczesnego rozpoczynania formalnej nauki przez dzieci.

Dlatego prof. Whitebread apeluje do polityków, by podejmując decyzje dotyczące edukacji dzieci, brali pod uwagę głównie ich dobro. Politykom powinno zależeć na tym, by było lepiej, a nie gorzej - zaznaczył.

Ekspert opowiada się równocześnie za dobrą edukacją przedszkolną jako drogą do wyrównywania szans edukacyjnych dzieci.

Prof. David Whitebread przyjechał do Polski na zaproszenie Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które jest przeciwne rozpoczynaniu nauki przez dzieci w wieku sześciu lat. We wtorek ekspert ma spotkać się z prezydentem elektem Andrzejem Dudą.

W polskim systemie edukacji stopniowe obniżanie wieku obowiązku szkolnego rozpoczęto w 2009 roku. Przez pięć lat - do września 2013 - decyzję o tym, czy dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat, podejmowali rodzice. Jesienią ubiegłego roku do szkół poszły obowiązkowo dzieci 6-letnie urodzone w pierwszej połowie 2008 roku. W tym roku zaś po raz pierwszy do I klasy szkoły podstawowej powinien pójść obowiązkowo cały rocznik dzieci 6-letnich, czyli urodzonych w 2009 roku. Wraz z tymi sześciolatkami we wrześniu do I klas pójdą też dzieci 7-letnie urodzone w drugiej połowie 2008 roku oraz dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008, którym na wniosek rodziców odroczono w ubiegłym roku rozpoczęcie nauki.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, rodzice mogą odroczyć rozpoczęcie nauki na podstawie opinii wydanej przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Mogą też do końca grudnia uzyskać opinię specjalistów i cofnąć dziecko z I klasy do przedszkola.

(edbie)