Płoński sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu rodziców kilkutygodniowej dziewczynki, która w ciężkim stanie trafiła do szpitala na skutek pobicia. Jak ustaliła PAP, dziecko mogło być duszone i zrzucane z wysokości.

Mała Lena w listopadzie ubiegłego roku trafiła do płońskiego szpitala. Miała wówczas 8 tygodni. Dziecko było w stanie ciężkim i ze względu na rozległe obrażenia zostało przewiezione na oddział intensywnej terapii do szpitala dziecięcego w Warszawie. Karetkę wezwał ojciec. Potem do szpitala przyszła matka dziewczynki. Była pod wpływem alkoholu. Próbowała dowiedzieć się, co się stało. Lekarze przypuszczali, że dziecko mogło zostać pobite, dlatego powiadomili prokuraturę.

Dziewczynka miała m.in. obrażenia czaszkowo-mózgowe, złamane żebra i wylew śródczaszkowy. Przeszła operację. Nadal nie wiadomo jednak, czy wróci do zdrowia. Obecnie przebywa w ośrodku preadopcyjnym. Musi się leczyć neurologicznie. Może znajdą się ludzie, którzy będą chcieli takie chore dziecko adoptować - mówi szefowa płońskiej prokuratury Ewa Ambroziak.

Prokuratura ustaliła, że dziecko było regularnie bite od momentu, kiedy przyszło na świat, czyli od września do listopada ub.r. Mogło być też duszone i rzucane z wysokości. Jego rodzicom przedstawiono zarzut znęcania się, ciężkiego pobicia dziecka i narażenia go na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.

Rodzice mają jeszcze troje dzieci

Rodzice Lenki - 29-latka i jej 34-letni partner - nie przyznają się do winy. Podczas przesłuchania wzajemnie obarczali się odpowiedzialnością za to, co się stało. Matka dziewczynki stwierdziła, że zdawała sobie sprawę, że mąż jest agresywny i jej błędem jest to, że zostawiała pod jego opieką córkę. Natomiast ojciec odmówił składania wyjaśnień. Powiedział jedynie, że podczas podnoszenia mógł za mocno ścisnąć ciało dziewczynki, dlatego doszło do złamania żeber.

Zebraliśmy materiały. Konieczna była też opinia biegłego, czy obrażenia nie powstały np. podczas porodu lub też w sposób, za który rodzice nie są odpowiedzialni. Biegły wypowiedział się jednak w sposób nie budzący wątpliwości, iż obrażenia powstały na skutek pobicia - tłumaczy prokuratur Ewa Ambroziak.

Prokuratura zebrała komplet materiałów dowodowych. Przesłuchała rodzinę, pracowników ośrodków pomocy społecznej oraz lekarzy i skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie rodziców Lenki. Sąd w ubiegły piątek przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu pary na okres 3 miesięcy. Grozi im do 15 lat więzienia.

29-latka i 34-latek mieszkali w bloku komunalnym i opiekowali się jeszcze trójką dzieci w wieku od 3 do 9 lat. Trafiły one do domu dziecka. Jak ustaliła PAP, rodzina borykała się z problemami alkoholowymi. Niewykluczone że wobec pozostałych dzieci również była stosowana przemoc. Jest to przedmiotem naszego badania" - informuje prokurator Ambroziak. Będziemy wnosili o pozbawienie 29-latki i 34-latka władzy rodzicielskiej  - dodaje.