Biały Dom powtórzył oświadczenie z poprzedniego dnia - z wyrazami ubolewania - na temat gafy prezydenta Baracka Obamy z "polskim obozem śmierci". Prezydent USA przemawiał podczas uroczystości pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności. Medal odebrał były szef MSZ Adam Daniel Rotfeld. "To nie było miejsce na protesty" - mówił.

Zobacz również:

"Prezydent się przejęzyczył - miał na myśli nazistowskie obozy śmierci w okupowanej przez Niemców Polsce. Żałujemy tego błędu, który nie powinien pomniejszać wagi oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych polskich obywateli, którzy stanęli po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii" - stwierdza oświadczenie podpisane przez rzeczniczkę Białego Domu Caitlin M. Hayden.

Jest to niemal dokładne powtórzenie wtorkowego oświadczenia rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, Tommy'ego Vietora. Biały Dom rozszerzył je jedynie o dodatkowe zdanie mające podkreślić uznanie Baracka Obamy dla ofiar polskich w czasie drugiej wojny światowej.

"Przy wielu okazjach - jak w czasie zeszłorocznej wizyty pod pomnikiem getta warszawskiego, w wystąpieniu w Muzeum Holokaustu w zeszłym miesiącu i w swym przesłaniu na wideo z okazji 65. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz - prezydent Obama złożył hołd straszliwym ofiarom, jakie ponieśli niewinni Polacy w nazistowskich obozach śmierci w czasie Holokaustu" - czytamy w oświadczeniu.

Niewygodny temat na konferencji prasowej w Białym Domu

Wszystko wskazuje na to, że oficjalnych przeprosin, jakich oczekiwalibyśmy po kompromitującym błędzie Baracka Obamy nie będzie. Podczas konferencji prasowej Jay Carney, sekretarz prasowy Białego Domu jak ognia unikał tematu wpadki Obamy.

Pytany przez zagranicznych dziennikarzy, czy Barack Obama zamierza zadzwonić do polskiego premiera, który wyraził swoje niezadowolenie, Carney odpowiedział: Prezydent przejęzyczył się, odnosił się do nazistowskich obozów pracy w okupowanej przez Niemców Polsce. Tak jak już powiedzieliśmy, żałujemy tej nieścisłości, ale ta nieścisłość nie powinna przysłaniać intencji uhonorowania pana Karskiego a także wszystkich dzielnych Polaków, którzy stali po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii.

Jay Carney już chciał zakończyć ten temat w czasie konferencji, ale po chwili ponownie dopytywany o kompromitującą wpadkę znów powtarzał to, co już usłyszeliśmy i zakończył słowami "nie mam więcej informacji" i poprosił o inne pytanie.

Rotfeld: To nie było miejsce na protesty

Medal przyznany Janowi Kraskiemu odebrał z rąk prezydenta USA Adam Daniel Rotfeld. To nie była sytuacja, w której mogłem coś zrobić - powiedział naszemu dziennikarzowi były szef MSZ. Jego zdaniem, polska dyplomacja zrobiła w sprawie skandalicznych słów prezydenta USA wszystko, co mogła zrobić. On sam twierdzi, że na słowa o polskich obozach śmierci zareagował jeszcze podczas trwania uroczystości. Siedziałem z tyłu i usłyszałem tę pomyłkę. W związku z tym natychmiast podszedłem, tak się składa, że był ambasador Stanów Zjednoczonych również na sali - powiedziałem, że to jest w ogóle sprawa, która wymaga natychmiastowej reakcji - powiedział Rotfeld.

Rotfeld podkreśla, że działania jego i polskiego ambasadora w Waszyngtonie skończyły się wydaniem w dwie godziny po uroczystości dwóch komunikatów uznających błąd prezydenta Obamy. Twierdzi też, że odbierając medal - protestować nie mógł. Jak pan sobie wyobraża?! To nie jest miejsce, gdzie można, że tak powiem, wychodzić z protestami w tym miejscu! Nie odbierałem tego odznaczenia dla siebie. Nie mogłem niweczyć wysiłków tych, którzy o niego dla Jana Karskiego zabiegali - usłyszał reporter RMF FM.

W światowych mediach zawrzało po faux pas Obamy

Media na całym świecie odnotowały skandaliczne słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych o "polskim obozie śmierci". "Komentarz o polskim obozie śmierci rozwścieczył Polaków" - czytamy w "Wall Street Journal". "Obama wywołał oburzenie "- to tytuł z ABC NEWS. "Biały Dom o przejęzyczeniu Obamy" - donosi "Fox News". "Biały Dom zakłopotany" - pisze "La Libre Belgique". "Faux pas Obamy" - głosi "Le Figaro".

Sprawa skandalicznej wpadki amerykańskiego prezydenta zaczęła żyć własnym życiem. Pojawiła się na najważniejszych portalach - Huffington Post, Politico. Ale z pewnością do prawdziwej popularności przyczyni się okładka na popularnym po prawej stronie politycznego spektrum portalu Drudgereport. Jeśli prześledzi się komentarze internautów, to szczególnie tam informacja stała się pretekstem do frontalnej krytyki Baracka Obamy. Trudno sobie wyobrazić, by republikanie tego nie wykorzystali.

Można więc oczekiwać, że temat przynajmniej przez chwilę będzie głośny i to nie tyle nawet ze względu na meritum sprawy, ile w związku z temperaturą politycznej niechęci obu stron amerykańskiego konfliktu politycznego. Uwagi merytoryczne też się pojawiają, ale są rzadsze. Fakt faktem, sprawa sformułowania "polskie obozy śmierci" po raz pierwszy trafia na czołówki amerykańskich mediów i chyba warto tę okazję wykorzystać, by wyjaśnić, dlaczego Polska tego określenia nie akceptuje.