Marcin P. pozywa upadłe Amber Gold. Nie podoba mu się jego... świadectwo pracy. Chce także wypłaty prawie 400 tys. złotych zaległych wynagrodzeń i dodatków za niewykorzystany urlop.

Do sądu w Gdańsku trafiły trzy żądania przebywającego w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim Marcina P. Dwa dotyczą pieniędzy, jedno... świadectwa pracy.

Marcin P. chce sprostowania dat umieszczonych w świadectwie, bo - jak ocenił - jego umowa o pracę obowiązuje jeszcze do jutra, a nie rozwiązała się z końcem roku, jak wykazał syndyk Amber Gold. Rozprawa ma odbyć się 28 lutego. Sprawą zajmuje się Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.

Marcin P. żąda także od syndyka Amber Gold prawie 383 tysięcy złotych zaległego wynagrodzenia i dopłaty za niewykorzystany urlop. Chodzi o pensję za lipiec i część sierpnia 2012 roku, kiedy to jego miesięczne wynagrodzenie miało wynosić 200 tys. złotych.

Żądania majątkowe - co do wynagrodzenia i ekwiwalentu za urlop - Sąd przekazał Sędziemu Komisarzowi  - postanowienie nie jest prawomocne. Po jego uprawomocnieniu zostaną one przekazane jako zgłoszenia do masy upadłości - informuje Rafał Terlecki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Jednak - jak powiedział nam syndyk masy upadłościowej Amber Gold - nie ma żadnych podstaw do wypłaty takich kwot. Umowa (o pracę - RMF FM), która została zawarta 1 października 2009 roku, opiewa na kwotę 1276 złotych. Ona została przeze mnie zrewaloryzowana na 2012 roku do kwoty 1500 złotych i tyle. Uznaję tę umowę na taką wartość. Innych umów nie mam. Jeżeli pan Marcin P. będzie chciał większą kwotę, to ja odmówię uznania na liście wierzytelności. I pan Marcin P. będzie mógł tylko i wyłącznie złożyć wobec tego sprzeciw - mówi Józef Dębiński, syndyk Amber Gold. Dodaje, że wszystkie pieniądze zostały już Marcinowi P. wypłacone.