Politycy i wojskowi są zgodni - to, co wydarzyło się ostatniej nocy, to sytuacja bez precedensu. Wielokrotne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony budzi emocje i pytania. Ta sytuacja jest też idealną pożywką dla dezinformacji i paniki. Warto więc za premierem Donaldem Tuskiem podkreślić: "Nie ma powodu twierdzić, że znaleźliśmy się w stanie wojny".

Tusk uspokaja: To nie wojna

Wielokrotne naruszenie polskiej, a co za tym idzie również natowskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, jest sytuacją wyjątkową. Mówił o tym m.in. prezydent Karol Nawrocki w porannym oświadczeniu dla mediów. 

Jak podkreślał z kolei premier Donald Tusk, pierwszy raz doszło do sytuacji, gdy takie bezzałogowce były zestrzelane nad terytorium NATO. 

Nie ma powodu twierdzić, że znaleźliśmy się w stanie wojny - zapewnił Tusk. Nie ma wątpliwości, że ta prowokacja jest nieporównanie bardziej niebezpieczna z punktu widzenia Polski niż dotychczasowe - zwracał uwagę szef rządu. Przed specjalnym posiedzeniem rządu podkreślał, że nie ma powodów do paniki. Dodał, że rząd nie planuje wprowadzać żadnych restrykcji w związku z obecną sytuacją. 

W ciągu 48 godzin Wojsko Polskie będzie miało pełną analizę tego, co się wydarzyło - przekazał prezydent Karol Nawrocki, powołując się na deklarację generała Wiesława Kukuły - szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Zapowiedział też zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. 

Warto przypomnieć, że w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony nikt nie został poszkodowany. 

Czym różni się art. 4. NATO od art. 5.?

W kontekście dzisiejszej sytuacji wielokrotnie wspominany - m.in. przez premiera - był artykuł 4. NATO. Warto podkreślić, że ma on zupełnie inną treść niż art. 5., który mówi o kolektywnej obronie w razie agresji na któreś z państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Artykuł 4., na który powoływał się w Sejmie Donald Tusk, stanowi, że "Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron".

Dotąd na artykuł 4. najczęściej powoływała się Turcja. Polska w latach 2014-22 uczyniła to dwukrotnie - za każdym razem w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę. 

Dowódca sił NATO w Europie, generał Alexus Grynkewich poinformował, że Sojusz Północnoatlantycki pozostaje w bliskim kontakcie z Polską i pozostałymi sojusznikami w sprawie dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Rada Północnoatlantycka ma omówić w środę reakcję Sojuszu na to zdarzenie.

Źródło agencji Reutera przekazało, że NATO nie traktuje wtargnięcia rosyjskich dronów na terytorium Polski jako ataku.

Współpraca ponad podziałami

Warto odnotować, że w związku z nocnymi wydarzeniami najważniejsze instytucje państwa działają wspólnie i mówią jednym głosem. Widać to choćby po relacjach premiera i prezydenta, którzy reprezentują dwa zwalczające się na co dzień polityczne obozy. 

Współpraca między instytucjami układa się modelowo i chyba mogę powiedzieć, że wszyscy jesteśmy z niej zadowoleni - ocenił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz po środowej naradzie w BBN. 

W bardzo wyważony sposób dzisiejsze wydarzenia i działania władz komentuje opozycja, na co dzień bardzo krytyczna wobec rządzących. "Kolejne drony spadają na polskie terytorium. To test naszej czujności, odporności i sprawności. Proszę wszystkich o stosowanie się do poleceń służb i zachowanie spokoju. Wojsko Polskie działa sprawnie i skutecznie - uznanie dla naszych żołnierzy!" - pisał na portalu X były premier, a obecnie europoseł Prawa i Sprawiedliwości Mateusz Morawiecki. 

"W takich chwilach liczy się lojalność, solidarność i odpowiedzialność. Razem damy radę. Wroga pokonamy" - dodał. 

Uwaga na dezinformację!

Rosyjskie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej wywołują zrozumiałe emocje i sprawiają, że w sieci pojawia się mnóstwo spekulacji i analiz, których wiarygodność jest bardzo różna. Warto pamiętać o tym, że takie prowokacje są doskonałym paliwem dla internetowej wojny informacyjnej. 

Przed uleganiem dezinformacji ostrzegał m.in. resort spraw wewnętrznych i administracji. Do tego tematu odniósł się też wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. 

'W związku z bezprecedensowym naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej od wczesnych godzin porannych służby odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo we wzmożony sposób monitorują sytuację i są w stanie podwyższonej gotowości. W trybie nadzwyczajnym zwołane zostało Połączonego Centrum Operacji Cyberbezpieczeństwa, które dokona przeglądu stanu zagrożeń oraz wyda ewentualne rekomendacje do podejmowania koniecznych działań. Podjąłem również decyzję o dodatkowych działaniach dotyczących monitorowana, identyfikowania i przeciwdziałania dezinformacji" - napisał na portalu X. 

"Wrogie służby, które chciałby intensyfikować swoje działania w infosferze, muszą liczyć się ze stanowczą reakcją. Obecnie infrastruktura krytyczna państwa w obszarze cyberprzestrzeni działa bez żadnych zakłóceń" - zapewnił. 

"W związku z bezprecedensowym atakiem dronów nad Polską obserwujemy wzrost dezinformacji w sieci - powtarzające się komentarze, fałszywe konta i narracje podważające skuteczność polskiej obrony oraz działań NATO" - poinformował w mediach społecznościowych Sztab Generalny Wojska Polskiego. Zaapelowano też o rozważne podejście do wszelkich informacji pojawiających się w sieci. 

"Nie powielaj komentarzy osób postronnych ani treści pochodzących z fałszywych kont. Nie daj się wciągnąć w dyskusje dotyczące bezpieczeństwa państwa - zaufaj tym, którzy go strzegą" - podkreślono. 

"Nie wierzmy w te bzdury"

Rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński podkreślił, że po nocnych wydarzeniach uaktywniły się profile społecznościowe z dezinformującym przekazem. 

Jak mówił "jedne twierdzą, że nastąpiła już wojna, że Rosja napadła na Polskę, inne twierdzą i pokazują filmiki czy zdjęcia, gdzie polskie miasta zostały zaatakowane, gdzie w polskich miastach płoną drony, które tutaj spadły". To jest bzdura, to jest fejk, to jest atak dezinformacji na Polskę - grzmiał Dobrzyński. 

Nie wierzmy w te bzdury, nie wierzmy w fejki, w kłamstwa, które media rosyjskie, białoruskie czy nawet ukraińskie wypuszczają - zaapelował. 

Jedyne prawdziwe informacje są te, które pochodzą z oficjalnych źródeł polskich służb, polskiego rządu czy polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej czy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - podkreślił rzecznik koordynatora służb specjalnych. 

Opracowanie: