Będzie postępowanie w sprawie przecieku do mediów stenogramów rozmów telefonicznych kardiochirurga Mirosława G. Zapowiedział to minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. "Rzeczpospolita" pisze, że decyzja doktora o przeszczepie serca u jednego z pacjentów była błędem, a kardiochirurg kazał odłączyć chorego od aparatury podtrzymującej życie po to, by koledzy z oddziału nie musieli spędzać na dyżurze całego weekendu.

Myślę, że prokurator krajowy już się tym zajął. Ja nie będę tolerował takich sytuacji, tak jak to się działo przez ostatnie dwa lata, że informacje przeciekały do różnych środków masowego przekazu. Prokurator krajowy wyśle pewnie pismo do prokuratorów, przypominając im o tym i o konsekwencjach z tym związanych. W tym też konsekwencjach karnych - powiedział minister sprawiedliwości.

To nadinterpretacja faktów i podważanie ekspertyz - tak z kolei komentuje publikację „Rzeczpospolitej” adwokat kardiochirurga Mirosława G. Tekst zamieszczony na stronach internetowych gazety to podważanie opinii profesora Hetzera, który stenogramy rozmów pana doktora z pracownikami kardiochirurgii szpitala MSWiA miał również przetłumaczone na język niemiecki - mówi w RMF FM mecenas Magdalena Bentkowska-Kiczor.

Pani mecenas dodaje, że sprawą publikacji stenogramów powinna zająć się z urzędu prokuratura, bo doszło do wycieku.

Ze stenogramu, opublikowanego przez gazetę, może wynikać, że Mirosław G. kazał odłączyć pacjenta po to, aby jego koledzy nie musieli spędzać na dyżurze całego weekendu. Kardiochirurg zasugerował, aby zrobić to na sali operacyjnej, a nie na intensywnej terapii, aby uniknąć specjalnych procedur. Pacjent wkrótce po operacji zmarł. Według gazety to właśnie ta rozmowa miała uzasadniać słynną wypowiedź byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry: Nikt więcej przez tego pana życia pozbawiony nie będzie.

Stenogram pierwszy

Y to doktor G., X to lekarz dyżurujący

Y: No i co. Po co Jasiek tam siedzi, przecież pan może siedzieć przy tej pompie, przecież nie ma problemu.

X: To nie o to chodzi, doktorze, żeby siedzieć. Jest osiemset na godzinę drenażu, to się odsysa. Jasiek to później z powrotem recyrkuluje. To jest jeden wielki bełt. No dla mnie...

Y: Jakoś se to weźcie Wojdyłę i spróbujcie odłączyć to, a jak się nie uda to tyle, no bo co, przecież nie będziecie siedzieć cały weekend.

X: Ja odłączymy to będzie pa, od razu

Y: Ale na sali operacyjnej to trzeba zrobić

X: Woda ucieka poza łożysko, no wszystko...

Y: Słuchaj trzeba odłączyć, słuchaj to co mówię

X: Tak jest

Stenogram drugi

Y to doktor G., X to lekarz dyżurujący

Y: Wojdyga, sala operacyjna. To się nazywa próba usunięcia centryfugi, nieskuteczna i trudno, no bo co więcej zrobić

X: No właśnie..

Y: Przecież nie możesz tego odłączyć

X: Nie, ale ja właśnie do doktora dzwonię, żeby powiedzieć...

Y: Wiem, ale nie możesz odłączyć tego na IT

X: Nie

Y: Tylko musisz na sali, no trudno i wiesz

X: Tak jest

Y: I powiem ci uczciwie, trzeba było tego chorego nie przeszczepiać, tylko tydzień trzymać i wyrównać i dopiero wtedy

Mirosław G. został zatrzymany pod zarzutem korupcji i zabójstwa pacjenta w lutym 2007 r. Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali wtedy jego gabinet i mieszkanie. Zdjęcia, na których widać zegarki, perfumy, stosy wiecznych piór i butelki markowego alkoholu, obiegły media. Miały to być prezenty, jakie w zamian za leczenie kardiochirurg przyjmował od pacjentów. Prokuratura postawiła Mirosławowi G. blisko 50 zarzutów korupcyjnych. Miał przyjąć łapówki za ponad 50 tys. złotych.

W połowie listopada warszawska prokuratura otrzymała przetłumaczoną na język polski ekspertyzę niemieckiego profesora Rolanda Hetzera w sprawie doktora Mirosława G. Reporterzy RMF FM dowiedzieli się, że ekspertyza jest korzystna dla kardiochirurga. Z kolei „Newsweek” poinformował, że lekarz nie zostanie oskarżony o zabójstwo pacjenta, a część śledztwa przeciwko niemu zostanie umorzona.