Socjaliści - druga największa grupa polityczna w europarlamencie podjęła decyzję, że kwestia prawa aborcyjnego w Polsce powinna być – obok sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego – tematem kolejnej debaty i rezolucji europarlamentu. Debata ma się odbyć 5 lipca.

Jak ustaliła brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, socjaliści mają poparcie Zielonych, liberałów i komunistów ze Zjednoczonej Lewicy Europejskiej, a chadecy się wahają. Mogliby się zgodzić na sprzeciw wobec zakazu aborcji (chociaż takiego w Polsce nie ma), ale z wezwaniem do pełnej liberalizacji prawa nie wszystkim jest po drodze. Debata na temat aborcji w Polsce może okazać się więc kompromitacją dla Parlamentu Europejskiego.

Rząd PiS nie złożył żadnego projektu legislacyjnego w sprawie zaostrzenia aborcji. Jest tylko obywatelski projekt takiej ustawy. Tak więc debata w europarlamencie będzie właściwie bezprzedmiotowa. Będzie na temat czegoś, czego nie ma - przyznaje eurodeputowany Bogusław Liberadzki w rozmowie z RMF FM. Podkreśla, że zwracał na to uwagę swoim kolegom socjalistom, jednak został przegłosowany w swojej grupie politycznej.

Za krytykowaniem polskiego rządu w kontekście aborcji jest sam szef socjalistów Gianni Pittella oraz duża grupa feministek w grupie socjalistycznej. Eurodeputowani PiS są zniesmaczeni. Podkreślają, że Unia Europejska w sprawach etycznych nie ma żadnych kompetencji.

Jak napisano w programie obrad, debata na temat Polski ma się odbyć w kontekście Karty Praw Podstawowych. To kolejny absurd, bo Karta Polski nie obowiązuje - polskie władze, tak jak brytyjskie i czeskie nie podpisały jej w 2007 roku. 

(mn)