Awaryjne lądowanie samolotu LOT, który miał lecieć z Warszawy do Gdańska. Bombardier Dash Q400 przez kilkadziesiąt minut krążył nad Warszawą. Wylądował w asyście kilkunastu zastępów straży pożarnej na lotnisku imienia Fryderyka Chopina.

Piloci tuż po starcie zgłosili, że nie gaśnie jedna z kontrolek sygnalizujących otwarcie podwozia. Dlatego postanowili nie lecieć do Gdańska, tylko wrócić do macierzystego portu.

Samolot z 79 pasażerami na pokładzie przez kilkadziesiąt minut krążył wypalając paliwo. Maszyna bez problemu wylądowała na płycie warszawskiego lotniska.

Samolot wylądował standardowo. Maszynę odkołowano na stanowisko postojowe. Pasażerowie sami opuścili pokład - tłumaczył rzecznik LOT Adrian Kubicki. 

Pasażerowie ostatecznie odlecieli do Gdańska przed godziną 23:00.

Do podobnej sytuacji z udziałem bombardiera doszło pod koniec czerwca, wtedy też nic się nie stało. W styczniu w lądującej awaryjnie maszynie tego typu nie zablokowało się przednie koło.

(j.)