"Proponujemy, by Apel Poległych podczas uroczystości obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego nie był odczytywany przez wojsko" - to wspólne stanowisko kombatantów i warszawskiego ratusza. Wcześniej szef MON zdecydował, by przy okazji apelu wspominać również ofiary katastrofy smoleńskiej. Powstańcy nie zgodzili się na to.

"Proponujemy, by Apel Poległych podczas uroczystości obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego nie był odczytywany przez wojsko" - to wspólne stanowisko kombatantów i warszawskiego ratusza. Wcześniej szef MON zdecydował, by przy okazji apelu wspominać również ofiary katastrofy smoleńskiej. Powstańcy nie zgodzili się na to.
Zdj. ilustracyjne /Jacek Turczyk /PAP

Apel Poległych zawsze odczytywali żołnierze. Powstańcy chcą, by w tym roku robił to ktoś wskazany przez organizacje kombatanckie - mówią o "młodym aktorze". Takie stanowisko wypracowali wspólnie z władzami miasta, które - na mocy porozumienia jeszcze z czasów, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński - są organizatorem sierpniowych uroczystości. Pismo w tej sprawie zostało już skierowane do Ministerstwa Obrony Narodowej.

Powstańcy liczą się z ewentualnością, że obchody rocznicy wybuchu powstania odbędą się zupełnie bez udziału wojska.

Dla nas byłaby ogromna przykrość, ale trudno. Jeśli stawia się nas w takiej sytuacji, to będziemy musieli z obecności wojska zrezygnować - mówiła Halina Jędrzejewska, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich. Jak zapewniła, apel na pewno się odbędzie. Niemożliwe, by było inaczej. To byłby jakiś krok szalony, gdyby nam zabroniono tego - zaznaczyła Jędrzejewska.

Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak zapewnił jednocześnie, że treść tegorocznego apelu będzie taka sama, jak w latach poprzednich.

Kombatanci wysyłali pisma do MON. Do tej pory nie mają żadnej odpowiedzi.

(mal)