Niektóre leki po wpisaniu na listę refundacyjną są droższe niż przed wpisaniem – wynika z materiałów NFZ, do których dotarła reporterka RMF. Problem dotyczy czterech leków na nadciśnienie, dla których resort zdrowia zaproponował cenę wyższą niż rynkowa.

Jak to możliwe? To efekt negocjacji cenowych, które przeprowadziło ministerstwo; a raczej ich braku.

Według nieoficjalnych informacji firmy farmaceutyczne od razu po zarejestrowaniu danego specyfiku składają w resorcie ofertę refundacyjną. Dzieje się to zazwyczaj na kilkanaście miesięcy przed decyzją ministerstwa. Od tego czasu ceny spadają, ale resort tego już nie zauważa i wpisuje je po wyższej cenie.

Może się zdarzyć taka sytuacja, w której pacjent wnosił mniejszą dopłatę niż dopłata, jaką wnosi w związku z pojawieniem się leku na liście leków refundowanych - wyjaśnia Monika Laskowska z NFZ. To – jak dodaje - dla Funduszu oznacza o wiele większe dopłaty, bo różnice czasami sięgają 11 złotych na opakowaniu.

Ministerstwo tłumaczy, że negocjacje prowadzi, ale są one bardzo trudne. Wielokrotnie bywało tak wcześniej, że proponowaliśmy te cenę. Firmy odmawiały, mówiąc, że wolą już nie mieć tego leku na liście - twierdzi Paweł Trzciński z resortu. Zaznaczając, że ministerstwo musi dbać o pacjentów i musi wpisywać te leki. Szkoda tylko, że to dbanie polega na zwiększaniu dopłat…