Uratowana z rąk porywacza Maja z Wołoczkowa koło Szczecina ma złamaną nogę - dowiedziała się reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska. Prokuratura postawi 31-letniemu porywaczowi dodatkowy zarzut - spowodowania obrażeń. Do tej pory śledczy zarzucali mężczyźnie uprowadzenie i uwięzienie dziecka. Zatrzymany w Niemczech Adrian M. będzie czekał w tamtejszym areszcie na wystawienie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Sprowadzenie mężczyzny do Polski potrwa około dwóch tygodni.

Szczecińska Prokuratura Okręgowa wystąpiła już do sądu o tymczasowe aresztowanie Adriana M. Kolejnym krokiem będzie list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania. Dopiero w Polsce porywacz usłyszy zarzuty: uprowadzenia, pozbawienia wolności i zranienia 10-letniej dziewczynki. Mała Maja ma złamaną nogę. Mężczyźnie grozi 5 lat więzienia. Prawdopodobnie trafi też na obserwację psychiatryczną.

Jak informowała wcześniej nasza dziennikarka, do czasu poznania opinii lekarzy o stanie zdrowia dziewczynki, prokuratorzy wstrzymywali się z rozpoczęciem procedury związanej z Europejskim Nakazem Aresztowania. Wcześniejsze wydanie ENA uniemożliwiałoby bowiem postawienie mężczyźnie kolejnych zarzutów.

Na razie nie wiadomo, jak Maja złamała nogę. To wyjaśni przesłuchanie dziewczynki. Jak ustaliła reporterka RMF FM, wcześniej z 10-latką będzie rozmawiał biegły psycholog, który oceni stan dziecka i określi, kiedy dziewczynka będzie mogła zostać przesłuchana.

Dziennikarze RMF FM ustalili, że 31-latek, który porwał dziewczynkę, ma poważne problemy psychiczne - słyszy głosy i ma widzieć diabła, który każe mu robić różne rzeczy. W ubiegłym roku mężczyzna porwał 9-letnią dziewczynkę w Wielkiej Brytanii. Otrzymał za to wyrok 1,5 roku więzienia. Z powodu zaburzeń psychicznych nie odsiedział jednak całej kary.

Rozpoczęto procedurę Child Alert

10-letnia Maja zaginęła we wtorek po południu. Wróciła ze szkoły na Bezrzeczu do Wołczkowa, gdzie mieszka, ale nie dotarła do domu. Monitoring zainstalowany na ścianie restauracji w pobliżu domu Mai zarejestrował, jak dziewczynka idzie z przystanku autobusowego w stronę ul. Jutrzenki - niewielkiej, prowadzącej do zaledwie kilku domów. Według właściciela restauracji, na nagraniu widać, jak za Mają w uliczkę wjeżdża srebrny opel, a chwilę później gwałtownie stamtąd wyjeżdża.

Dziecko udało się odnaleźć w środę w Niemczech. Jak ustaliła prokuratura, Adrian M. ukradł samochód krewnemu, a następnie wywiózł nim dziecko za naszą zachodnią granicę. Świadkowie zeznali również, że przed uprowadzeniem Mai kilka dni koczował przed jej domem.

W czasie poszukiwań dziecka śledczy zdecydowali się na uruchomienie procedury Child Alert. W akcję poszukiwawczą zaangażowanych było około 150 polskich funkcjonariuszy, Mobilne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, bezzałogowy samolot typu dron i śmigłowiec niemieckiej policji, z którą polscy policjanci ściśle współpracowali. Informacja o zaginięciu dziewczynki trafiła do wszystkich krajów europejskich, w których działa Child Alert - m.in. do Francji, Belgii czy Portugalii.

(bs)