Prokuratura Rejonowa w Kłodzku na Dolnym Śląsku zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok 1,5-rocznej dziewczynki, która zmarła w sobotę w domu. Na razie nie są znane przyczyny śmierci dziecka. Jak dowiedział się reporter RMF FM Bartłomiej Paulus, matka zgłosiła się z chorą córeczką do szpitala w Polanicy Zdroju. Po badaniu dziecko powinno trafić na oddział pediatryczny szpitala w Kłodzku. Tak się jednak nie stało. Kilka godzin później dziecko zmarło.

W piątek matka zgłosiła się z córką do lekarza pierwszego kontaktu. Dziewczynka miała biegunkę i wysoką gorączkę. Po udzieleniu pomocy, wróciła do domu. W sobotę jej stan się jednak pogorszył. Matka zgłosiła się więc do szpitala w Polanicy Zdroju. Lekarz wydał skierowanie i stwierdził, że dziewczynka powinna trafić na oddział pediatryczny w Kłodzku. Teraz musimy sprawdzić, dlaczego tak się nie stało - przyznaje Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Śledczy badają dwa wątki w sprawie. Pierwszy dotyczy ewentualnego błędu w sztuce lekarskiej, związanego z diagnozowaniem dziewczynki i dalszymi zaleceniami. Prokuratura sprawdza również, czy nie doszło do zaniedbań ze strony rodziców.

Zleciliśmy sekcję zwłok i badania toksykologiczne. Są przesłuchiwani świadkowie. Zabezpieczyliśmy także dokumentację medyczną - mówi Ścierzyńska. Dziś ma się odbyć sekcja zwłok dziecka. Jej wyniki będą znane jednak za kilka tygodni.

Na razie nie wiadomo, dlaczego dziewczynka nie trafiła na oddział. Zeznania matki i lekarza są rozbieżne. Śledczy muszą ustalić, dlaczego dziecko od razu nie zostało przetransportowane karetką do szpitala w Kłodzku oraz dlaczego dziewczynka wróciła do domu, gdzie po kilku godzinach jej stan się pogorszył. Lekarz z wezwanego wówczas na miejsce pogotowia ratunkowego stwierdził zgon. 

Prokuratura sprawdzi również, jaką pomoc otrzymała dziewczynka u innych lekarzy, którzy ją badali w weekend.

(abs)