Ponad trzy tysiące zwolenników Slobodana Miloszevicia manifestowało wczoraj przed budynkiem serbskiego rządu. Tłum domagał się wypuszczenia z więzienia byłego dyktatora, którego oskarża się o korupcję i nadużycie władzy. Demonstracja przebiegła spokojnie - nie doszło do zamieszek.

Był to już drugi protest przeciwko aresztowaniu Miloszevicia od chwili jego zatrzymania w poprzedni weekend. W czwartek kilkuset zwolenników byłego prezydenta zebrało się przed gmachem więzienia, w którym przetrzymywany jest Miloszević, i żądało jego uwolnienia. "Faszyści", "NATO-wscy mordercy" "Uwolnić Slobodana" - to tylko niektóre okrzyki zwolenników byłego prezydenta Jugosławii. Demonstrujący żądali "niezwłocznego" uwolnienia byłego prezydenta i zaprzestania dochodzeń przeciwko członkom SPS. Zebrani przed gmachem rządu serbskiego w centrum Belgradu zablokowali ruch, gdy na wiecu pojawili się w trzej przedstawiciele Socjalistycznej Partii Serbii (SPS), której ciągle przewodniczy Miloszević. Gmach rządu otoczyła policja, jednak protestujący zachowywali się spokojnie.

Slobodan Miloszević został aresztowany tydzień temu w nocy z soboty na niedzielę, a malwersacje finansowe są - obok zarzutów o nadużycia władzy - głównym powodem jego zatrzymania. Za zarzucane mu przestępstwa grozi 5 lat więzienia i dodatkowo 15 lat za stawianie oporu policji. Nie jest jednak wykluczone, że były przywódca Jugosławii będzie odpowiadać także za prześladowania przeciwników politycznych, powiązania ze światem przestępczym, morderstwa polityczne i zbrodnie wojenne. Przestępstwa te należą do najczęściej mu zarzucanych. Poza zarzutami stawianymi w kraju, oskarżenia przeciwko Miloszeviciowi wysuwa też ONZ-owski trybunał ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii w Hadze. Haski Trybunał chce osądzić Miloszevicia za zbrodnie ludobójstwa, dokonane podczas wojny na Bałkanach w latach 90. Na jego ekstradycję nie zgadza się jednak jugosłowiański rząd.

foto EPA

00:05