To była obrona konieczna - poznańska prokuratura nie postawiła na razie zarzutów mężczyźnie, który w piątek w nocy zastrzelił 18-letniego Adriana. Chłopak zginął, bo - jak utrzymuje Piotr J. - próbował włamać się do jego domu.

Uznaliśmy, że człowiek, który strzelał, działał w obronie koniecznej, a materiał dowodowy jest spójny z wersją osoby strzelającej - powiedziała dziennikarzom prokurator Małgorzata Budych. Zaznaczyła jednak, że śledztwo nie zostało jeszcze zakończone. Z ostateczną decyzją prokuratura czeka na opinię biegłych sądowych.

Do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę. Według ustaleń śledztwa, Adrian K. grał w karty i pił alkohol z kolegami na budowie sąsiadującej z domem Piotra J. Po godzinie 23.00 wdarł się na teren posesji Piotra J., a następnie wybijając szybę w drzwiach, chciał wejść do środka.

Piotr J. usłyszał odgłos tłuczonego szkła. Wziął pistolet (posiadał go legalnie) i strzelił w kierunku włamywacza. Osiemnastolatek zdołał wydostać się na zewnątrz i upadł przed domem. Przewieziono go do szpitala, gdzie zmarł. Policja ustaliła, że właściciel posesji oddał dwa strzały ostrzegawcze, trzeci – okazał się śmiertelny. Posłuchaj relacji reportera RMF:

W tle tych tragicznych wydarzeń jest konflikt między zastrzelonym a synem strzelającego. Kilka dni wcześniej Adrian K. miał rzekomo wraz z innymi osobami pobić syna Piotra J.

Siostra Adriana twierdzi, że chłopak poszedł do domu Piotra J., właśnie dlatego że chciał go przeprosić za ten incydent. Z wersją Piotra J. nie zgadza się także matka zastrzelonego. Mój syn nie był agresywny; nie był bandytą - mówi. Poszedł tylko wytłumaczyć, żeby ten człowiek nie wydzwaniał do mnie, bo ten człowiek naprawdę nękał mnie telefonami, mówił, że mój syn obraca się w towarzystwie zbirów, zbójów.

Rodzina przyznaje, że Adrian pił tego wieczora alkohol. ale nie na tyle - zaznacza, aby nie kontrolować swego zachowania. Z rodziną zabitego chłopaka rozmawiał reporter RMF Łukasz Wysocki:

Także mieszkańcy mówią, że Adrian był tak grzeczny i miły, że dawali go swoim dzieciom jako przykład. Nie mogą uwierzyć, że chłopiec poszedł do Piotra J., by włamać się do jego domu