W amerykańskich samolotach lepiej nie wypowiadać słowa "bomba", niezależnie od okoliczności i od tego, w jakim mówimy języku. Przekonał się o tym 26-letni Francuz, który wraz z narzeczoną leciał do Nowego Jorku na wakacje...

Młody mężczyzna nie mówi po angielsku; przy wysiadaniu z samolotu linii "American Airlines" posprzeczał się ze stewardessą. Myśli pani, że podłożyłem bombę w toalecie? - zapytał ją zirytowany w języku Moliera. I to był bardzo duży błąd.

Stewardesa nie mówi bowiem po francusku i z wypowiedzi pasażera zrozumiała tylko dwa słowa: bomba i toaleta. Jak wiadomo, Amerykanie bardzo poważnie traktują wszelkie sygnały o zamachach terrorystycznych. Kobieta wezwała więc policję, która zaczęła szukać w toalecie samolotu niebezpiecznego ładunku.

Bomby nie znaleziono, a Francuz znalazł się w areszcie pod zarzutem wywołania fałszywego alarmu bombowego. Francuskie media biją zaś na alarm, że ów młody i jak twierdzą niewinny człowiek czeka teraz na proces, który ma się odbyć za tydzień. Grozi mu do 4 lat więzienia.

12:55