Szwedzka policja opublikowała zdjęcia mężczyzny, który może być podejrzany o zamordowanie minister spraw zagranicznych Szwecji Anny Lindh. Rzecznik policji nie potwierdza jednak czy jest on formalnie podejrzany o przeprowadzenie zamachu, informuje tylko, że jest sprawdzany.

Zdjęcie przedstawia tego samego mężczyznę, którego wczoraj oglądaliśmy już na pierwszych stronach szwedzkich gazet. Wtedy jednak jego twarz była zamazana. Odzew mimo to był ogromny - ze szwedzką policją skontaktowały się tysiące osób.

Śledztwo trwa – pobrano już próbki DNA z noża, którym zabito kobietę. Jeśli oprócz materiału genetycznego ofiary uda się znaleźć ślady zabójcy - będzie to jeden z głównych dowodów jego winy.

Na razie jednak policja podkreśla, że mężczyzna ze zdjęć nie musi być zabójcą: Ten człowiek

może być albo podejrzanym, albo świadkiem morderstwa. To wyjaśnia dlaczego tak bardzo chcemy z nim porozmawiać - tłumaczy Leif Jennekvist, szef grupy śledczej.

Policja nadal podkreśla, że nie ma żadnych dowodów na to, że atak na Lindh był związany z dzisiejszym referendum na temat przyjęcia euro.

Nawet jeśli tak nie jest, śmierć minister i tak zaważy na wynikach głosowania - ostatnie przedwyborcze sondaże wskazywały, że obóz zwolenników euro zyskał nowych członków - ludzi którzy zagłosują na "tak" z sympatii dla zabitej minister.

Siły euroentuzjastów i sceptyków są jednak tak wyrównane, że trudno przewidzieć, która opcja zwycięży.

23:40