Co najmniej 26 osób zginęło, a ponad 130 zostało rannych po tym, jak w moskiewskim parku wodnym "Transvaal" runęła część dachu. Akcja ratunkowa trwa; szacuje się, że pod szczątkami konstrukcji budynku znajduje się jeszcze kilkanaście osób.

Wczoraj późnym popołudniem betonowo-szklana kopuła dachu runęła prawdopodobnie pod ciężarem śniegu na setki ludzi bawiących się w parku. Według ostatnich danych zginęło 26 osób, w tym czworo dzieci. W szpitalach przebywa ponad 130 rannych.

Dach zawalił w ciągu kilkunastu sekund. Najpierw ze straszliwym trzaskiem wygiął się, a następnie ogromne kawałki stalowych konstrukcji i szkła wpadły do basenu. W chwili katastrofy na terenie parku przebywało około tysiąca moskwian. W parku natychmiast wybuchła panika, ludzie wyskakiwali na zewnątrz w samych kąpielówkach, nie bacząc na kilkunastostopniowy mróz. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF, Andrzeja Zauchy:

Szanse na to, że ktoś przeżył pod gruzami są już praktycznie zerowe. Mimo to

wśród ruin od kilkunastu godzin nieustannie pracuje kilkuset ratowników, rumowisko przeszukują również wyszkolone psy. Co pół godziny ratownicy przerywają akcję, by zlokalizować dochodzące spośród ruin głosy zasypanych. Na miejsce katastrofy władze sprowadziły potężne termogeneratory, mające podnieść temperaturę w okolicach gruzowiska i zapobiec zamarznięciu znajdujących się pod gruzami ludzi. Jak jednak powiedział RMF jeden z ratowników, niewiele to daje, bo w Moskwie jest kilkanaście stopni mrozu.

Na miejsce przybyło 60 karetek pogotowia, wozy strażackie i ratownicy Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Przyjechał też architekt, który projektował park wodny. Według zapowiedzi władz, akcja ratunkowa potrwa do chwili, gdy spod gruzów zostanie wydobyta ostatnia osoba. Prokurator okręgowy ogłosił, że już rozpoczęto dochodzenie w sprawie przypuszczalnych zaniedbań budowlanych oraz błędów konstrukcyjnych.

12:20