Jan Kulczyk przed wiedeńskim spotkaniem z Ałganowem kontaktował się z Łukoilem. Co więcej, o działaniach Kulczyka wiedział prezydent. To rewelacje, jakie przyniosło przesłuchanie Zbigniewa Siemiątkowskiego przed komisją ds. PKN Orlen.

O zamiarach Jana Kulczyka już w maju ubiegłego roku Agencja Wywiadu poinformowała prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Posłowie komisji śledczej chcą odtajnienia opisującej to notatki. Zdaniem posła Romana Giertycha pokaże to, że późniejsze spotkanie z Ałganowem mogło nie być przypadkowe.

Jaki jest kontekst spotkania Ałganowa z Kulczykiem. Kontekst, który w zupełnie innym świetle stawia pana prezydenta Kwaśniewskiego, dlatego że on o tych wszystkich sprawach wiedział, bo był poinformowany - przyznał się Siemiątkowski - o tej aspektach tej sprawy i sądzę, że dobrze by było, gdyby ta sprawa została ujawniona - mówi poseł LPR.

Wczoraj właśnie komisja przesłuchiwała byłego szefa UOP-u i Agencji Wywiadu. Zbigniew Siemiątkowski całą energię poświęcił na obronę siebie, instytucji, którą kierował, i Leszka Millera. Od niewygodnych pytań wykręcał się, twierdząc, że nie pamięta, nie wie, nie słyszał.

Nic nie wiedział np. o problemach na linii służby specjalne-prokuratura. Gdyby dotarła do mnie informacja, że są nieprawidłowości na styku zarząd śledczy-prokuratura, natychmiast wszcząłbym postępowanie wyjaśniające. Tylko takich sygnałów nie miałem - mówił Siemiątkowski. Jednocześnie całą odpowiedzialność za bezprawne zatrzymanie szefa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego zrzuca na prokuraturę.

Twierdził także, że na spotkaniu u premiera Millera nie zapadały żadne decyzje: Nie rozmawialiśmy na nim o potrzebie aresztowania Andrzeja Modrzejewskiego. Premier Leszek Miller nie wydawał na nich żadnych poleceń ani służbom specjalnym, ani prokuraturze.

Podczas przesłuchania pojawił się oczywiście wątek wiedeńskich rozmów najbogatszego Polaka z rosyjskim szpiegiem. Siemiątkowski zeznał, że Kulczyk, idąc na umówione spotkanie z Ałganowem - wbrew temu, co publicznie mówił - wiedział z kim się spotyka. Uprzedził go o tym główny organizator spotkania Anatolij Czubajs.

Siemiątkowski nie przegapił też okazji, by podważyć zeznania Wiesława Kaczmarka, od którego - jak wiadomo - cała afera się zaczęła. Były szef UOP wykazywał sprzeczności w oświadczeniach Kaczmarka - nie było dwóch, tylko jedno spotkanie u premiera w lutym 2002 r., że nie było na nim ani szefa Kancelarii Premiera Marka Wagnera, ani prokuratora krajowego Karola Napierskiego, jak początkowo twierdził Kaczmarek itd.

Posłuchaj także relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Na przesłuchanie Siemiątkowski przyniósł zapiski, na podstawie których - jako szef wywiadu - sporządzał ściśle tajną notatkę po spotkaniu z Kulczykiem. Posłowie nie bez kozery zaczęli się więc zastanawiać, czy Siemiątkowski nie złamał prawa, wynosząc na zewnątrz źródła tajnych informacji. Były szef AW tłumaczył, że nie miał bladego pojęcia, że kiedy żegnał się z Agencją zgarnął z biurka wszelkie dokumenty i wyniósł do domu. W ostatnich dniach cudownie je odnalazł w domu.

Komisja poprosiła o opinię ekspertów; niewykluczone, że sprawa trafi w końcu do prokuratury

W tle cały czas krążyło jeszcze jedno ważne pytanie – czy spółka J&S, od lat dostarczająca ropę do Orlenu, jest powiązana z rosyjskimi specsłużbami. Na to pytanie Siemiątkowski jednak nie odpowiedział. Ma to zrobić podczas tajnej części przesłuchania.

To, co robi Rosja w Europie Środkowej, nazwał jednak nowym imperializmem gospodarczym i restauracją imperium. Siemiątkowski niedwuznacznie wskazywał, że były prezes PKN Orlen Andrzej Modrzejewski, którego zatrzymanie przez UOP rozpoczęło Orlengate narażał polski sektor naftowy na przejęcie przez Rosjan.