Całe 20-tysięczne siły policyjne na Słowacji postawiono w stan pogotowia. Liderzy Romów odwołali zaplanowane na dziś pikiety urzędów, ale istnieją obawy, że może dojść do dalszych rabunków sklepów i spontanicznych aktów agresji.

Od kilku dni słowaccy Romowie protestują przeciwko nowemu systemowi pomocy socjalnej. Zasiłki obniżono niemal o połowę, chcąc skłonić ludzi do poszukiwania pracy. Romowie twierdzą, że żyją w biedzie, a obniżka zasiłków jeszcze pogorszy ich sytuację.

Po ostatnich zamieszkach w Trebiszovie słowacki minister spraw wewnętrznych Vladimir Palko zarządził przesunięcie jednostek interwencyjnych policji do miejscowości, gdzie większość mieszkańców to ludność cygańska.

Dwa dni temu grupa Cyganów próbowała obrabować sklepy spożywcze. Całą osadę otoczyła jednostka policji, doszło do potyczek, w których funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i armatek wodnych. Sytuację udało się opanować przed północą. Aresztowano uczestników starć. Tłumaczyli, że kradną z głodu. We wschodniej Słowacji są osiedla i całe wsie, gdzie bezrobocie wśród Romów sięga 100 procent.

Rozwój sytuacji na Słowacji obserwuje korespondent RMF Tadeusz Wojciechowski. Posłuchaj:

Protesty Romów doprowadziły do ostrego starcia prezydenta i premiera. Rudolf Szuster zarzucił gabinetowi Mikulasza Dzurindy, że prowadząc politykę zaciskania pasa, spowodował wzrost biedy. Od początku tego roku na Słowacji obowiązuje nowy system pomocy socjalnej. Poza obniżonym zasiłkiem rząd proponuje bezrobotnym 1000 koron (ok. 80 zł) za pracę na rzecz gminy. Szacuje się, że na Słowacji jest około 400 tys. Romów. Większość od dłuższego czasu jest bez pracy, a ich jedynym źródłem utrzymania są zasiłki z pomocy socjalnej.

Czechy wprowadziły na granicy ze Słowacją specjalne środki bezpieczeństwa. Władze obawiają się nasilenia nielegalnej imigracji słowackich Romów. Wiele romskich rodzin ze Słowacji przenosi się do Czech, aby korzystać z większej pomocy społecznej.

12:10