1,5 roku więzienia w zawieszeniu, zakaz wykonywania zawodu lekarza przez 8 lat w jednej specjalności i zakaz operowania przez 3 lata - taki wyrok zapadł wobec lekarki, która przez zaniedbanie doprowadziła do kalectwa 5-letniego Mateusza.

Chodzi nam o to, by nie zrobiła krzywdy innym dzieciom - mówili po zakończeniu rozprawy rodzice Mateusza. Żeby miała rzeczywiście zakaz wykonywania zabiegów.

W maju ubiegłego roku czteroletni wówczas chłopiec miał usuwane migdałki. W czasie znieczulenia doszło do zatrzymania pracy serca. Jednak lekarka nie zauważyła tego; reanimację rozpoczęto dopiero po 15 minutach (zresztą dość przypadkowo, bo na salę wszedł inny lekarz).

Doszło do niedotlenienia mózgu. Lekarka ukryła ten fakt przed rodzicami Mateusza, mówiąc tylko od drobnych kłopotach w czasie zabiegu. Dziecko nie trafiło więc od razu na OIOM, tylko na oddział laryngologii. Konsekwencją tych wszystkich zaniedbań jest dzisiejszy stan zdrowia Mateusza – chłopiec nie mówi, nie chodzi, do końca życia będzie kaleką.

Proces trwał niemal rok, ale to jeszcze nie koniec sprawy. Teraz rodzice będą się domagać wysokiego odszkodowania.