Kto ma wyremontować kanał Raduni, rzeki która kilka lat temu zalała znaczną część Gdańska? Spory o to od miesięcy toczą władze Gdańska, Pruszcza Gdańskiego i marszałek województwa. Nie wiadomo bowiem, do kogo należy kanał.

Problemy z kanałem Raduni ciągną się od... ponad 650 lat. Wówczas to Krzyżacy nie otrzymali zezwolenia wodno-prawnego i dlatego dziś nie można kanału traktować jako urządzenia wodnego. Jeśli kanał byłby takim urządzeniem, to wówczas musiałby się nim zajmować Gdańsk. Zezwoleń jednak nie ma i trwają spory.

Gdańsk twierdzi, że Radunia w większej swej części płynie przez Pruszcz Gdański. Ale Pruszcza w żaden sposób nie stać na naprawę kanału – odpowiada burmistrz miasta Janusz Wróbel.

Inne przepisy mówią z kolei, że to urząd marszałkowski powinien łożyć na naprawę kanału. Tak jak nie potrafi szewc chleba piec, tak my nie potrafimy zarządzać kanałem burzowym w środku miasta – odpowiada wicemarszałek woj. pomorskiego Kazimierz Klawiter.

Jedno jest pewne Radunia pokazała, że może być groźna. Urzędnicy muszą więc zakończyć te żenujące dyskusje i usiąść do stołu, aby się dogadać.