Zostałem praktycznie całkowicie wyłączony z procesu decyzyjnego i informacyjnego, który pozwalał mi wpływać na rozwój jednostki, natomiast nie pozbawiano mnie odpowiedzialności za tę jednostkę - tłumaczy decyzję o odejściu z GROM-u gość RMF płk Roman Polko.

Tomasz Skory: Masa ludzi się zastanawia, co się takiego stało, że dowódca tak doświadczony, mający tak znakomite oceny w kraju, za granicą nie tylko rezygnuje z dowodzenia GROM-em, ale rzuca wręcz wojsko?

Roman Polko: Ja bym jednak nie dramatyzował. Ja nie rzucam wojsko, złożyłem wypowiedzenie stosunku służbowego, przechodzę do cywila, ale tak, jak już powiedziałem wczoraj podczas spotkania z panem ministrem, myślę, że moją przyszłość również w jakiś sposób zwiążę z mundurem.

Tomasz Skory: Wiele domysłów wywołały pana oświadczenia. „Miałem wiele pomysłów na funkcjonowanie GROM-u, ale nie znalazły one akceptacji, mamy inny punkt widzenia”. O co tu chodzi?

Roman Polko: Chodzi o to, że zostałem w zasadzie jako dowódca tej jednostki stopniowo wyłączany i w końcu praktycznie całkowicie wyłączony z procesu decyzyjnego i informacyjnego, który pozwalał mi wpływać na rozwój jednostki, natomiast nie pozbawiano mnie odpowiedzialności za tę jednostkę. W tej sytuacji trudno o inną decyzję, jak wypowiedzenie stosunku służbowego.

Tomasz Skory: Ale panie pułkowniku, ja studiowałem dość obszernie wszystko, co na temat GROM-u wiadomo. GROM podlega ministrowi obrony narodowej. I tyle.

Roman Polko: To też jest kluczowe pytanie, które można sobie zadać, komu w końcu podlega jednostka GROM, ponieważ w aktualnych strukturach przepisy rzeczywiście mówią, że podlegamy ministrowi obrony narodowej. Jednak wielokrotnie dostawałem pisma ze Sztabu Generalnego, które wskazywały na to, że w zasadzie powinienem meldować szefowi Sztabu Generalnego, który w imieniu ministra obrony narodowej wykonuje obowiązki ministra obrony narodowej. W czasie pokoju dowodzi się siłami zbrojnymi w imieniu ministra obrony narodowej.

Tomasz Skory: Ale czy pan w tej sprawie kontaktował się z ministrem obrony narodowej, mówił mu pan: „Panie ministrze, tutaj faceci ze Sztabu zgłaszają się do mnie i mówią, że to w pańskim imieniu”?

Roman Polko: Ja nie chcę powoływać się szczegółowo na określone decyzje i zarządzenia, jednak jeśli popatrzeć na samą strukturę tych organów decyzyjnych, które zajmują się siłami specjalnymi, to jest ich albo za dużo, albo są bardzo mało skuteczne w działaniu. Ja opracowałem pracę studyjną „Siły specjalne w polityce bezpieczeństwa państwa” i tam jeden rozdział poświęciłem siłom specjalnym Rzeczpospolitej, stan aktualny, możliwości i koncepcje ich reorganizacji.

Tomasz Skory: Kiedy się nieoficjalnie podpyta pana adwersarzy, bo tak to chyba wypada nazwać – w siłach zbrojnych i nie tylko: o co temu Polce chodzi, to mówią: on chciał podporządkować GROM-owi wszystkie jednostki specjalne - antyterrorystyczne, policyjne. A na to nie pozwala prawo. Co pan na to?

Roman Polko: To, że chciałem podporządkować wszystkie jednostki GROM-owi, raczej nie GROM-owi, wynika właśnie z tej pracy, ale to jest praca studyjna.

Tomasz Skory: Czyli dorobiono panu gębę?

Roman Polko: Tak, dorobiono gębę, bo czym innym jest dyskutowanie o jakiejś pracy studyjnej, która niekoniecznie musi być elementem wiążącym, a czymś innym jest rozmawianie o aktualnych dokumentach, propozycjach trzymających się rzeczywistości.

Tomasz Skory: Czy oficjalne zapewnienia MON-u i Sztabu, że nie ma zamiaru połączenia GROM-u z tym czy owym, nie wystarczą, żeby pana w wojsku zatrzymać?

Roman Polko: Powiem w ten sposób, ja nie miałem nigdy pretensji czy żalu do pana ministra obrony narodowej. Wiem, że realizuje szereg dodatkowych zadań i obowiązków, które bardzo mocno go absorbują. Jednakże na szczeblach, które nazwijmy rzeczywiście po imieniu – niektórych pionów Sztabu Generalnego (gdzie w samym Sztabie pracuje wielu mądrych ludzi) – wkradł się jakiś wirus do systemu, który powoduje, że te mądre pomysły, które w Sztabie też się rodzą, one w jakiś sposób prowadzą do niczego, czyli psują to, co w samej rzeczy jest. Jeżeli jednostka dowodzona przeze mnie funkcjonuje i osiąga wysokie wyniki i okazuje się sprawnym narzędziem w rękach polityków, którzy decydują o bezpieczeństwie państwa, to myślę, że naturalnym następstwem powinno być wykorzystanie myśli, która spowodowała takie, a nie inne ukształtowanie tego narzędzia, do formowania innym elementów, które na tę politykę wpływają.

Tomasz Skory: Panie pułkowniku, o swoich planach na przyszłość pan nie chce mówić, ale na samym początku powiedział pan, że niewykluczony jest pański powrót do służby, powtórne założenie munduru, służba kontraktowa. Powiem wprost można pana podejrzewać o oczekiwanie na zmianę ekipy rządzącej.

Roman Polko: Przepraszam, ale to zostało opacznie zrozumiane. Ja chcę być w jakiś sposób związany z mundurem. Ja ten mundur kocham, a w szczególności szary beret GROM-u, i jeśli kiedykolwiek w przyszłości będę wykonywał obowiązki czy swoje jakieś inne zadania, na jakimkolwiek stanowisku, to bardzo by mi zależało na tym, aby mieć jakiś pozytywny, konstruktywny wpływ na budowanie nowoczesnych sił zbrojnych, na umacnianie bezpieczeństwa Polski, obojętne czy to będzie w obszarze obrony, czy też policyjnym, obrony wewnętrznej, niekoniecznie zewnętrznej. Dopiero w dniu dzisiejszym łapię oddech i będę się zastanawiał, co dalej i to, co w tej chwili mówię, to są jakieś plany, myśli, które nie muszą się koniecznie doczekać realizacji, ale chciałbym, aby się doczekały.