Rosyjska policja rozpędziła wczesnym rankiem grupę demonstrantów protestujących od około półtora tygodnia przeciwko Władimirowi Putinowi, który 7 maja ponownie objął urząd prezydenta Rosji. Zatrzymano kilkanaście osób.

O godz. 5.30 czasu lokalnego (3.30 czasu polskiego) policjanci wkroczyli do parku na Czystych Prudach w centrum Moskwy i nakazali ok. 50 osobom rozejście się. Dzień wcześniej moskiewski sąd nakazał policji, aby do południa rozpędziła demonstrujących w parku.

Jak pisze agencja Reutera, powołując się na świadków, policja skierowała opozycjonistów w stronę pobliskiej stacji metra i zatrzymała co najmniej jedną osobę. Dziennikarz Reutera widział zaś jak funkcjonariusze aresztowali przynajmniej 14 innych osób w pobliżu stacji metra. Ludzie byli gotowi zabrać swoje rzeczy i przenieść się, ale policjanci nie dali nam czasu; po prostu zaczęli ludzi wypychać z parku - powiedziała jedna z uczestniczek protestu.

Po obozowisku, gdzie wcześniej przeciwnicy Putina toczyli dyskusje na tematy polityczne, pozostały papierowe pudła, maty turystyczne, plastykowe krzesła i inne rzeczy. Według władz Moskwy zniszczenia w parku, gdzie w ostatnich dniach demonstrowało od kilkudziesięciu osób do około dwóch tysięcy, szacuje się na 20 mln rubli (660 tys. dolarów).

Ostatnia fala demonstracji przeciwników Putina rozpoczęła się w stolicy Rosji 6 maja. Policja zatrzymała w tym czasie ponad tysiąc osób, w tym adwokata, bojownika z korupcją i blogera Aleksieja Nawalnego oraz koordynatora radykalnego Frontu Lewicy Siergieja Udalcowa, którzy zostali skazani na 15 dni aresztu.

8 maja opozycjoniści zmienili taktykę i zaczęli gromadzić się w różnych miejscach w centrum Moskwy, organizując zbiorowe spacery, na które nie jest wymagana zgoda władz. Miejsca protestu zmieniano, gdy do akcji wkraczały siły specjalne policji OMON. Demonstranci komunikowali się za pośrednictwem Twittera.