Niszczycielskie morskie fale, wywołane podziemnym trzęsieniem ziemi, pustoszą wybrzeża azjatyckich krajów – tak było dokładnie pół roku temu, w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Zniszczenia już uprzątnięto, ale życie jeszcze nie wróciło do normy.

Do tej pory nie udało się przywrócić normalnego ruchu turystycznego w wielu południowoazjatyckich kurortach, m.in. na tajlandzkiej wyspie Phuket. - Cudzoziemców jest mało, a mnie wiedzie się coraz gorzej - żali się właściciel sklepu z pamiątkami, położonego na wyspie. Dodaje, że bardziej niż kolejnego tsunami obawia się upadku firmy.

Kataklizm nawiedził wybrzeża Indonezji, Indii, Sri Lanki i Tajlandii. Pochłonął ponad dwieście tysięcy ofiar, w tym także kilka tysięcy zagranicznych turystów. Wielu ciał dotąd nie odnaleziono.