Pismo detektywa Rutkowskiego do swoich pracowników, o którym było głośno wczoraj, dziś trafiło do prokuratury. Dziennikarz Trybuny, która opublikowała kompromitujący posła Samoobrony dokument rozmawia z prokuratorem prowadzącym sprawę "pomówień" w Sejmie.

Wczorajsza gazeta opublikowała list detektywa, w którym nakazuje zniszczenie obciążających jego osobę materiałów, dotyczących prominentnych polityków oskarżanych przez Andrzeja Leppera o korupcję. Dokument miał zostać zniszczony po przeczytaniu. Trybuna twierdzi, że jej informator wykradł papier. Z kolei Rutkowski uważa, że list został spreparowany. Detektyw złożył wczoraj dwa wnioski o ściganie dziennikarza. Jeszcze wczoraj prokuratura wystąpiła z oficjalnym pismem, w którym prosi redaktora naczelnego Trybuny o udostępnienie spornego listu. Piotr Krysiak powiedział dziś, że zdradzi źródło swoich informacji, to znaczy poda nazwisko i imię osoby, która rzekomo wykradła dokument z biura detektywa Rutkowskiego. Jest jednak warunek – osoba ta zostanie świadkiem incognito. Nie ujawnienie nazwiska informatora to prawo dziennikarza, zagwarantowane przez prawo prasowe – wyjątek w tej sprawie stanowią sprawy najcięższych zbrodni. Ciekawe jest jednak to, co jeszcze do powiedzenia ma informator dziennikarza na temat pomówień w Sejmie. Ponoć następnym atakowanym ma być marszałek Marek Borowski – jego kompromitację zaplanowano na okres przed Gwiazdką. Jaki cel przyświeca Samoobronie? Doprowadzenie do przyspieszonych wyborów parlamentarnych – twierdzi świadek. Trybuna zwróciła się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o ochronę, po kilku tajemniczych telefonach z pogróżkami. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie zamierza na razie nic robić w sprawie Rutkowskiego. Jak powiedział minister Janik – należy zaczekać na wnioski od prokuratury.

Foto RMF

16:40