Nawet najbardziej konserwatywne państwa świata zmieniają swe przepisy. Tak dzieje się również w Wielkiej Brytanii, gdzie zniesiono obowiązujący od 100 lat przepis o kwarantannie.

Powodował on trwającą 6 miesięcy rozłąkę między miłośnikami zwierząt, a znajdującymi się pod ich opieką kotami i psami. Teraz będzie można tej rozłąki uniknąć. Kwarantanna nie będzie już obowiązkowa i niektórzy przewoźnicy zastąpią ją bardziej nowoczesnym rozwiązaniem.

Program pod hasłem "paszporty dla czworonogów" - po raz pierwszy od 100 lat - umożliwi właścicielom zwierząt na swobodne poruszanie się przez kanał La Manche. Dlaczego przez tak długi okres czasu nie przyjmowano z otwartymi rękami zwierząt z kontynentu?

100 lat temu Brytyjczycy mogli obawiać się nadejścia wścieklizny z Europy, ale z biegiem czasu przypadki tej choroby na Wyspach stały się niezmiernie rzadkie. Ostatni raz na wściekliznę w Wielkiej Brytanii zachorowano ćwierć wieku temu, a przyczyną tego przypadku było ukąszenie rodzimego nietoperza. Z uwagi na obowiązujące prawo Wyspiarze, kiedy wyjeżdżali do Europy, po prostu zostawiali swoich milusińskich w specjalnych przechowalniach. Obawiali się, że przy powrocie do Wielkiej Brytanii, na zwierzęta czekać będzie 6-miesięczna kwarantanna. Dzięki wprowadzeniu systemu paszportów dla czworonogów brytyjskie zwierzaki w końcu będą mogły podziwiać świat jak ludzie, u nogi swych właścicieli.

Jak wygląda taki paszport dla zwierząt i ile kosztuje? Paszport w tym przypadku to pojęcie dość nieprecyzyjne. Składa się na niego plik formularzy potwierdzających przejście odpowiednich badań oraz wszczepiony w kark zwierzęcia elektroniczny mikrochip. Dzięki niemu urzędnicy imigracyjni, posługując się odpowiednimi czytnikami, mogą ustalić czy konkretny kot lub pies są tymi, za kogo się podają. Koszt skompletowania takiej dokumentacji wynosi około 200 funtów, a więc mniej więcej tyle samo ile średnio trzeba na Wyspach zapłacić za rasowego psiaka lub kocura. Nowe zasady wprowadzono jedynie na okres próbny a w pilotażowym programie uczestniczą tylko promy kursujące przez kanał La Manche. Linie lotnicze i operator tunelu łączącego Wielką Brytanię z kontynentem nie poszli zwierzętom na łapę.