Posłowie wysłuchają dziś w Sejmie informacji o tzw. aferze starachowickiej, którą przedstawi minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk oraz zapewne szef MSWiA Krzysztof Janik. Opozycja chce, by wypowiedział się również premier Leszek Miller.

26 i 27 marca funkcjonariusze kieleckiego CBŚ zatrzymali członków tzw. gangu starachowickiego, zajmujących się handlem kradzionymi samochodami, narkotykami i bronią. Zatrzymano też starostę starachowickiego Mieczysława S. (zarzucono mu wyłudzenie odszkodowania za rzekomo skradziony samochód) i wiceszefa rady powiatu Marka B. (pod zarzutem wyłudzenia i popełnienia przestępstwa korupcyjnego). Obaj to świętokrzyscy działacze SLD.

4 lipca "Rzeczpospolita" ujawniła, że w sprawie doszło do przecieku. Funkcjonariusze CBŚ chcieli zatrzymać 27 członków gangu.

Plany te pokrzyżował jednak świętokrzyski poseł SLD Andrzej Jagiełło. Z policyjnego podsłuchu wynika, że - powołując się na informacje od wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotki - ostrzegł członków gangu i w efekcie policjantom udało się zatrzymać tylko 18 gangsterów.

Usunięty już z klubu SLD Jagiełło potwierdził w liście do członków klubu, że dzwonił do starachowickiego starosty, pytając, czy "narozrabiał", bo interesuje się nim policja. Poseł wyjaśniał, że powołał się na informacje uzyskane od ministra Zbigniewa Sobotki, by - blefując - postraszyć starostę i skłonić go do prawdziwej odpowiedzi.

Wczoraj prokuratura w Kielcach postawiła Jagielle zarzut utrudniania śledztwa.

09:15