Upały i zbliżający się weekend na pewno zachęcą wielu z was do wypoczynku nad wodą. Tam oprócz umiejętności pływania równie ważny - o ile nie najważniejszy - jest rozsądek. Tymczasem apele o szczególną ostrożność nie odnoszą prawie żadnych rezultatów. Co roku wiele wypadów nad wodę kończy się tragicznie.

Jest już pierwsza ofiara skoków do wody na Warmii i Mazurach. 25-letni mieszkaniec Rucianego Nidy z grupą rówieśników wybrał się nad jezioro. Mimo ostrzeżeń przyjaciół skoczył do wody na tzw. „główkę”. Z wody już nie wypłynął. Wyciągnęli go na brzeg koledzy. Z plaży trafił prosto do szpitala. Rozmawiała z nim olsztyńska reporterka RMF Beata Tonn:

To nie jedyna ofiara nieprzemyślanych decyzji. Wczoraj czterech młodych mieszkańców Nowego Targu, po południu wybrało się nad pobliskie Jezioro Czorsztyńskie. Wypożyczyli sobie dwa rowery wodne i kiedy wypłynęli na wodę dwóch z nich ściągnęło kapoki i skoczyło do wody. Tylko jeden z nich dopłynął do brzegu.

Policjant z pobliskiego posterunku widząc, że ktoś się topi, wskoczył do wody na pomoc. Niestety nie udało mu się wyłowić topielca. Kilka razy nurkował, ale woda była tak mętna, że nie zauważył ciała mężczyzny. Sprowadzonym wczoraj nurkom także nie udało się go odnaleźć.

Na miejscu wypadku pracują nurkowie straży pożarnej. W poszukiwaniach pomoże także pies policyjny, jeden z niewielu w Polsce potrafiący odszukać zwłoki w wodzie.

W ubiegłym roku na tym samym jeziorze doszło do wielkiej tragedii. Niemal na oczach plażujących dziesiątek osób utonął mężczyzna z trojgiem dzieci.

11:20