Epidemia malarii zagraża Wielkiej Brytanii. Do takiego wniosku doszli naukowcy, prowadzący badania nad skutkami globalnego ocieplenia. Pierwszymi terenami, które dotknąć może choroba, to rozlewiska wielkich rzek i podmokle obszary Anglii.

Wyspy Brytyjskie mają znacznie łagodniejszy klimat od reszty Europy. Wszelkie zmiany klimatyczne Brytyjczycy odczują znacznie szybciej, niż mieszkańcy kontynentu. Malaria zazwyczaj utożsamiana jest z Afryką i Indiami, nie może być ignorowana i w Wielkiej Brytanii. Uczeni zastosowali w swych badaniach matematyczną formułę. Bierze ona pod uwagę wzrost średniej temperatury spowodowany powiększającą się dziurą ozonową. Z uzyskanych przez nich wyników można wnioskować, że najbliższe kilka sezonów letnich, brytyjskie komary będą w stanie przenosić wirusa malarii. Znacznie zmniejszy się również okres wylęgania pasożyta.

Do przewidywań lekarzy dołączyli się także historycy. W XVI w, jak przypominają, malaria była jedną z najczęstszych przyczyn śmierci na Wyspach Brytyjskich. Jeśli globalne ocieplenie będzie wzrastać w obecnym tempie, Wielka Brytania będzie za 50 lat zagrożona chorobą przez dwa miesiące w roku. Okres ten może się przedłużyć do czterech miesięcy, jeszcze przed końcem tego stulecia.

23:50