Glastonbury, Wielka Brytania. Johnny Depp zjawił się na festiwalu Glastonbury, gdzie w ramach Cineramageddon - festiwalowego kina samochodowego - zaprezentował swój film "Rozpustnik" z 2004 roku. Gwiazdor zaskoczył publiczność wypowiedzią dotyczącą... zabicia prezydenta.

Depp w pewnym momencie swojego spotkania z fanami zapytał: "Czy możecie sprowadzić tu Trumpa?". Gdy odpowiedziały mu gwizdy i okrzyki dezaprobaty, stwierdził: "Źle mnie zrozumieliście. Myślę, że on potrzebuje pomocy". 

Po chwili gwiazdor spytał: "Kiedy ostatni raz aktor zabił prezydenta?". Ja nie jestem aktorem - zarabiam na życie kłamstwem - dodał. 

Biały Dom wydał oświadczenie potępiające wypowiedź aktora i nawołujące do tego, by przedstawiciele jego środowiska odcięli się od takiej retoryki. 

Ostatecznie aktor przeprosił za swoje słowa. Ocenił, że był to niesmaczny żart i podkreślił, że nie chciał nikogo skrzywdzić. 

(mn)