Olbrzymia góra bagażu, który nie wyleciał z właścicielami powstała na londyńskim lotnisku Heathrow. Z powodu burzy nad stolicą i opóźnień samolotów utknęło prawie 7 tys. walizek i toreb.

Na domiar złego w ubiegłym tygodniu zepsuł się automatyczny system doprowadzający bagaż do samolotów. Walizki, jeśli jest to możliwe, rozwożone są ciężarówkami, ale np. do USA musiały polecieć specjalnym samolotem. Bagażem wypełniono nawet tę część maszyny, która przeznaczona jest tylko dla pasażerów.

Pracujemy dzień i noc. Bagaże są posortowane, ale cała operacja się opóźnia, bo ze względów bezpieczeństwa każda torba musi być prześwietlona - mówi przedstawiciel linii British Airways.

Brytyjski przewoźnik lubi reklamować się sloganem: „Jesteśmy najlepszymi liniami świata”. Rzeczywistość – jak widać – wygląda jednak mniej efektownie. Samoloty często się spóźniają, a bagaż - z różnych powodów – rozstaje się z pasażerem na czas nieokreślony. Większość osób, które po awarii pozostały bez walizek nie ma nawet pojęcia, kiedy ich bagaże dotrą do domu.