Bandyci, którzy we wtorek w nocy w Dąbrowie Górniczej zranili trzech policjantów wciąż są na wolności. Na nic zdały się blokady dróg i zaangażowanie kilkuset funkcjonariuszy. Policja zapewnia jednak, że wie kim są gangsterzy i zatrzymanie ich to kwestia czasu.

Podczas wtorkowej obławy na mężczyznę poszukiwanego listem gończym, ranni zostali trzej policjanci. Dwaj z nich omal nie zginęli, gdy ich radiowóz został staranowany przez jeden z samochodów gangsterów. Trzeci policjant został ciężko ranny w wyniku postrzału w klatkę piersiową. Bandyci uciekli.

26-letni Tomasz Dujko, którego próbowali zatrzymać policjanci, to człowiek ścigany listami gończymi przez kilka prokuratur, m.in. za rozboje, kradzieże i pobicia. Mężczyzna już raz, kilka miesięcy temu, w podobny sposób uciekł policji.

W akcji brało udział 12 policjantów operacyjnych z Będzina, Dąbrowy i Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Dlaczego nie zdołali oni zatrzymać 5 gangsterów i dlaczego w akcji nie wzięli udziału antyterroryści, tego na razie nie wiadomo. Nie jest jasne też, czy policjanci mieli na sobie kamizelki kuloodporne.

Ranny 35-letni funkcjonariusz, dowódca akcji, przedszedł poważną operację klatki piersiowej. Kilka elementów pocisku utkwiło też w brzuchu. Policjant nadal przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej w szpitalu w Sosnowcu, ale jak zapewniają lekarze, jego stan jest stabilny. Policja nie wyklucza, że trafił go rykoszet.

11;15