Elbląska policja sprawdza, czy 10-miesięczne dziecko zmarło w sobotę wieczorem z powodu opieszałości pogotowia. Rodzice wezwali karetkę, ale zaniepokojeni długim oczekiwaniem sami zawieźli chłopca do szpitala. Niestety, dziecko zmarło.

Mały chłopczyk miał bardzo wysoką temperaturę. Rodzice zadzwonili na pogotowie i czekali 20 minut. Później ojciec dziecka zdecydował się wezwać taksówkę, by samemu zawieźć je do szpitala. Niestety, lekarze nie zdołali uratować dziecka.

Z naszych ustaleń wynika, że karetka w ogóle nie została wysłana. Przyjęto zawiadomienie i obiecano, że karetka przyjedzie, a karetka w ogóle nie przyjechała - mówi RMF Bożena Przyborowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.

Gdyby rodzice wiedzieli, że karetka nie została wysłana, sam szybciej zawiózłby dziecko do szpitala i prawdopodobnie szanse na jego uratowanie byłyby większe.

06:40