Belgia wstrzymuje oddech; w ciągu najbliższych 24 godzin powinien zapaść wyrok w procesie Marca Dutroux. 47-letni pedofil oskarżony jest o porwania, tortury, gwałty i morderstwa nieletnich dziewczynek. Grozi mu dożywocie.

Znowu kamery i mikrofony światowych mediów skierowane są na małe belgijskie miasteczko Arlon, gdzie po 4 miesiącach kończy się proces stulecia. 12 przysięgłych spędziło już drugą noc w izolacji; 24 godziny na dobę strzeże ich 60 żandarmów. Chodzi nie tylko o bezpieczeństwo przysięgłych, a także o to, by nie mieli oni kontaktu z nikim z zewnątrz.

Przysięgli muszą odpowiedzieć na 243 pytania. Pracują od świtu do późnych godzin nocnych; gdy odpowiedzą na wszystkie pytania, zostanie ogłoszony wyrok.

Proces Dutroux rozpoczął się od 1 marca. Sprawa 47-letniego pedofila to jedna z najgłośniejszych i najbardziej ponurych afer pedofilskich w Europie. Wszystkie te wydarzenia miały miejsce na przełomie 1995 i 1996 roku. Gdy afera wyszła na jaw wstrząsnęła Belgią. Na ulice w tzw. białym marszu solidarności z rodzicami zamordowanych dzieci wyszło wówczas 350 tys. osób.