Być może boją się polskich hydraulików, ale zajadają się polskimi ślimakami - tak nieco prześmiewczo brytyjski dziennik „The Times” pisze o największym na świecie festiwalu jedzenia ślimaków we Francji.

Dodaje, że to właśnie polskie ślimaki uratowały francuską gastronomię. Na Burgundzkim Festiwalu Ślimaków goście patrzyliby pewnie w puste talerze, gdyby nie ślimaki sprowadzone z Polski - konkluduje „The Times”.

We francuskiej przyrodzie ślimaki już dawno stały się rzadkością. Nic więc dziwnego, że z 30 tysięcy ton spożywanych we Francji ślimaków, większość pochodzi z importu. Dostawcami są kraje bałkańskie, Czechy i Polska.

Prezes komitetu świątecznego przyznał, że najlepsze winniczki - bo o nich tu mowa - pochodzą z Polski. Nad Wisłą spożycie ślimaków stara się lansować firma, sprowadzająca towar od firmy francuskiej - tej samej, która polskich ślimaków dostarczyła na święto w Burgundii.