Martwy mężczyzna znaleziony w kabinie ciężarówki, która wjechała w tłum ludzi w Berlinie, to Polak - potwierdziła ostatecznie nad ranem niemiecka policja. Właściciel firmy, do której należał samochód, zidentyfikował ciało swojego pracownika. Według ostatniego bilansu w zamachu zginęło co najmniej 12 osób, a 48 zostało rannych, w tym część ciężko. Tuż przed godziną 8 rano specjalna jednostka policji zaczęła szturm na jeden z hangarów na byłym lotnisku Tempelhof. Obecnie jest to jeden z największych ośrodków dla uchodźców.

Martwy mężczyzna znaleziony w kabinie ciężarówki, która wjechała w tłum ludzi w Berlinie, to Polak - potwierdziła ostatecznie nad ranem niemiecka policja. Właściciel firmy, do której należał samochód, zidentyfikował ciało swojego pracownika. Według ostatniego bilansu w zamachu zginęło co najmniej 12 osób, a 48 zostało rannych, w tym część ciężko. Tuż przed godziną 8 rano specjalna jednostka policji zaczęła szturm na jeden z hangarów na byłym lotnisku Tempelhof. Obecnie jest to jeden z największych ośrodków dla uchodźców.
W zamachu zginęło co najmniej 12 osób /BERND VON JUTRCZENKA/BRITTA PEDERSEN /PAP/EPA

Polski MSZ czeka na oficjalne potwierdzenie, że wśród ofiar jest Polak.

Właściciel firmy transportowej, do której należała użyta w zamachu w Berlinie ciężarówka, zidentyfikował ciało swojego pracownika i kuzyna.

Szef MSW Brandenburgii Karl-Heinz Schroeter poinformował po godz. 10, że  na terenie jarmarku świątecznego znaleziono zwłoki zastrzelonej osoby. Jest to prawdopodobnie polski kierowca ciężarówki. Schroeter podkreślił, że jest on ofiarą, a nie sprawcą poniedziałkowego zamachu.

Jak podała agencja dpa, Schroeter powołał się na informacje uzyskane w czasie telekonferencji ministrów spraw wewnętrznych niemieckich landów. 

Wczoraj podczas próby ucieczki policja aresztowała mężczyznę podejrzanego o kierowanie pojazdem. Kierowca ciężarówki wybiegł z kabiny i zaczął uciekać. Większość świadków zaczęła pomagać poszkodowanym, natomiast jeden z mężczyzn rzucił się w pościg za uciekinierem. Zachowywał bezpieczną odległość od uciekającego, jednocześnie zostawał w kontakcie z policją. Dzięki temu funkcjonariuszom udało się go złapać. "Odważny świadek" - jak nazywają go niemieckie media - chce pozostać anonimowy.

Media: Napastnik w ubiegłym roku przyjechał do Niemiec

Według agencji dpa kierowca to Pakistańczyk lub Afgańczyk, który w lutym został zarejestrowany w Niemczech jako uchodźca. Według dziennika "Tagesspiegel" mężczyzna znany był policji, ale nie z powiązań z terroryzmem, lecz drobnych przestępstw.

Niemieckie radio RBB podało natomiast rano, że kierowca jest notowanym wcześniej przez policję Pakistańczykiem. Mężczyzna miał przekroczyć niemiecką granicę 31 grudnia 2015 roku w Bawarii.

Według RBB domniemany zamachowiec znany był wcześniej policji z powodu drobnych przestępstw. Zmieniał też swoją tożsamość. 

Akcja policji w ośrodku dla uchodźców

W ośrodku dla uchodźców na byłym lotnisku Tempelhof zostało przesłuchanych około 20 mężczyzn. To tam od kilku miesięcy miał mieszkać zamachowiec. Czterech jego kolegów zwróciło szczególną uwagę policji, ale żaden nie został zatrzymany.


W południe odbędzie się konferencja prasowa, na której mają być podane szczegóły wydarzeń.

Jak rano poinformowała niemiecka policja, wszystko wskazuje na to, że kierowca celowo wjechał w tłum. Potwierdzili też, że ciężarówką nie kierował Polak, którego ciało znaleziono w kabinie.

W tej chwili - jak donosi specjalny wysłannik RMF FM do Berlina, Adam Górczewski, zamknięty jest nie tylko sam jarmark bożonarodzeniowy, ale też sąsiednie ulice. W miejscu tragedii cały czas pracują policjanci. Śledztwo nadzoruje siedmiu prokuratorów.


Ciężarówka przejdzie kolejne badania. Chodzi o to, by wyjaśnić nie tylko to, co wydarzyło się w czasie zamachu, ale też kilka godzin wcześniej. 

"Mówił, że dziwna dzielnica, bo sami muzułmanie"

Wczoraj wieczorem ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum ludzi na terenie jarmarku świątecznego w okolicach dworca ZOO w Berlinie.

On wracał z Włoch. Czekał do jutra, bo mieli go w Berlinie rozładować. Mówił, że dziwna dzielnica, bo sami muzułmaniemówił wczoraj wieczorem w rozmowie z RMF FM Ariel Żurawski, właściciel firmy, do której należała ciężarówka. Nie rozładowali w Berlinie. Rano podjechał o 8, nie chcieli go rozładować, przyszedł i powiedzieli mu, że jutro o 8 ma się stawić pod firmą. No i czekał tam, do jutra. Rozmawiałem z nim koło południa - dodawał Żurawski.

Po zamachu w Berlinie wzmocniona ochrona centrów handlowych w Polsce

Polska policja zapowiada, że po zamachu w Berlinie wzmocniona zostanie ochrona w centrach handlowych i na świątecznych jarmarkach. Taką decyzję podjęto, mimo że nie ma żadnych sygnałów, które kazałyby podnieść poziom zagrożenia terrorystycznego w naszym kraju. 
Polska policja analizuje wczorajsze wydarzenia z Berlina. Cały czas jest w kontakcie z niemieckimi funkcjonariuszami.

(mpw)