W latach 1998 - 2005 ktoś, kto miał własną firmę i dodatkowo pracował chałupniczo za niewielkie pieniądze mógł sobie wybierać, od której z tych pensji płaci ZUS. Wiele osób wybrało mniejszą składkę. Teraz ZUS domaga się wyrównania, średnio 40 tysięcy złotych.

Na wybór tańszej składki pozwalało niejasne prawo, którego Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie precyzował. Teraz powiedział jednak "stop" i nakazał przedsiębiorcom nie tylko płacenie wyższych składek, ale i wyrównanie za poprzednie lata. W konsekwencji drobni przedsiębiorcy obudzili się z gigantycznymi długami wobec państwa.

Poszkodowani przez ZUS - jak sami siebie nazywają - liczą na to, że po sześciu latach od nałożenia na nich tych ogromnych kar, dostaną jednak abolicję i te zaległości - słuszne lub nie - zostaną im jednak puszczone w niepamięć.