Zakazu importu i sprzedaży wołowiny z całej Europy chce Główny Inspektor Sanitarny. Taki wniosek przekazał Ministrowi Zdrowia. Ostateczna decyzja należy do rządu. Od północy będzie obowiązywał zakaz przywozu do Polski wołowiny z 10 krajów UE.

Zakazy do ominięcia

Nie we wszystkich krajach europejskich wykryto chorobę wściekłych krów. Jednak zdaniem Głównego Inspektora Sanitarnego, Pawła Poliszkiewicza zakaz importu można ominąć i wołowinę z Francji można do Polski przywieźć, na przykład, z Czech. "Mamy tutaj ileś okien. Jedno będzie nieokratowane a pięć będzie okratowanych. To nie spełnia roli zabezpieczenia tego pomieszczenia” – powiedział Poliszkiewicz. Już teraz inspektorzy sanitarni sprawdzają sklepy i hurtownie w poszukiwaniu wołowiny z dziesięciu krajów objętych zakazem. Jak twierdzi Paweł Poliszkiewicz, większość sklepów sama usunęła mięso i jego przetwory a pozostałe robią to pod presją inspektorów.

Od północy będzie obowiązywał zakaz importu bydła, mięsa wołowego, jego przetworów, jelit, mączki mięsno-kostnej z 10 państw Europy Zachodniej: Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwajcarii, Portugalii, Francji, Hiszpanii, Belgii, Holandii, Niemiec i Danii. Dodajmy, że od stycznia do października do Polski sprowadzono 9.091 sztuk bydła hodowlanego i 56 sztuk bydła użytkowego (cielęta opasowe). Najwięcej pochodziło z Niemiec, Holandii, Francji i Danii. Kupiliśmy też 352.007 kg mięsa wołowego, 19.427.874 kg podrobów wołowych, 1.457.145 kg żelatyny wołowej, 2.401.929 kg przetworów mięsnych (ogółem) oraz 277.549.964 kg mączki mięsno-kostnej.

A co na to Kowalski

Zdaniem Bożeny Gulbickiej z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa zakaz obrotu wołowiną z całej Unii nie wpłynie w jakiś szczególny sposób na nasz rynek tego mięsa i upodobania kulinarne Polaków. W naszych sklepach sprzedawana jest bowiem przede wszystkim polska wołowina. Import z krajów UE, według Ministerstwa Rolnictwa to zaledwie 50 ton zaś roczna produkcja wołowiny w Polsce to 700 tysięcy ton. Dodatkowo, Polacy nie lubią wołowiny – jedzą jej zaledwie 7 - 8 kilogramów rocznie na osobę. Na rynek wpływają też nasze upodobania kulinarne. A wołowiny nie lubimy bo nie hodujemy najlepszych ras krów czyli tych przeznaczonych na mięso a nasze jest zatem twarde i żylaste. Dlatego też nie mamy większych szans na sprzedaż naszej wołowiny na Zachód.

Lepper grozi

Tymczasem „Samoobrona” Andrzeja Leppera domaga się zakazu importu wszelkich żywych zwierząt i produktów zwierzęcych. Związkowcy podkreślają, że nie chodzi im tylko o wołowinę, ale o wszystkie rodzaje mięs, pasz i produktów zwierzęcych, takich jak żelatyna, mączka kostna, czy mleko w proszku. Zdaniem Andrzeja Lerppera pod przykrywką wieprzowiny do Polski może trafić zakażona wieprzowina. Ponadto Lepper domaga się uszczelnienia granic obawiając się przemytu niebezpiecznej żywności. „Zgodnie z naszą zapowiedzią, jeżeli nie będą uszczelnione do końca granice, to w pierwszej dekadzie grudnia, na przełomie drugiej, dojdzie do pikiet, nazwijmy to, przejść granicznych”. Dziś zwuązkowcy rozpoczęli rozdawanie ulotek ostrzegających przed kupowaniem w supermarketach „Kto wie może nawet dojdzie do blokady” –zapowiada lider Samoobrony. To jednak nie wszystko. Lepper chce także blokować publiczne media, a to dlatego, że nikt z nich nie pojawił się na spotkaniu Andrzejem Lepperem.

foto RMF

15:00